Praca z chorymi

 

Praca z chorymi

 

Dotyka tajemnicy życia duchowego każdy, kto opiekuje się człowiekiem cierpiącym. To bezpośredni przystęp do Boga.

Praca z ludźmi chorymi i cierpiącymi to praca z samym Jezusem. Cokolwiek uczyniliście… Mnieście uczynili… Dotykając chorego, dotykam samego Jezusa. Jego obecność w chorych i cierpiących sprawia, że praca pielęgniarki jest najściślej związana z bezpośrednim, namacalnym kontaktem z Bogiem w Jego Synu… Człowieku…

 Ta świadomość jednak nie towarzyszy nam każdego dnia…

 Codziennie, wciąż na nowo musimy szukać Jezusa i Jego obecności w ludziach, którym służymy. Opieka nad chorymi to miłowanie Boga w bliźnich, to oddawanie Bogu czci i chwały.  Miłujcie, bo i Chrystus was umiłował, a miłość jest z Boga. Kto miłuje zna Boga, czyli miłowanie bliźnich daje poznanie Boga; miłuj bliźnich, aby poznać Boga.
Miłość okazana choremu to dotykanie tajemnicy jedności z Bogiem w człowieku…
Łaską jest już ta możliwość służenia innym poprzez różne posługi, ale służba cierpiącym jest bezpośrednim, rzeczywistym dotykaniem Boga… To najpiękniejsza posługa i dar Boga dla nas…
Osoba opiekująca się chorym, który czasem zbyt cierpi, żeby ofiarować swoje cierpienie, może to zrobić za niego… Często w mojej pracy pielęgniarskiej tak czyniłam.

Dwojaki dar…

Jezu, złożyłeś w moim sercu dwojaki dar: opiekowania się chorymi i jednocześnie choroby. To doświadczenie pozwala mi patrzeć na chorych i jednocześnie odczuwać ich najgłębsze doświadczenie chorowania. Choruję i służę (bardziej duchowo).  Istnieje we mnie głębokie przekonanie, że choroba porusza w człowieku jakąś niewidzialną strunę, która niejako kieruje nas ku drugiemu człowiekowi, bo już, albo za trochę, będzie zdany na jego pomoc…
Niezależność w chorobie, tzn. możliwość radzenia sobie w sytuacjach codziennych jest najlepszą z możliwych opcji, ale potem zaczyna się etap, czas oczekiwania na pomoc drugiej osoby. Najpierw rodzi się poczucie bezradności i jakiś rodzaj agresji, że muszę się poddać pod opiekę… Na tym etapie próbuję coś wywalczyć. Nawet za rezygnację z pewnych czynności koniecznych. Chcę jeszcze sama; nawet za cenę pogorszenia stanu mojego zdrowia, za wszelką cenę, utrzymać jak najdłużej niezależność. I zamiast wdzięczności,  czuję niechęć do osoby która mi pomaga. Trochę tak jakby to ona była winna temu, że ja muszę korzystać z jej pomocy.  Patrząc z drugiej strony: opiekunka nie rozumie, że ta agresja nie jest skierowana do niej, ale to etap w przyjęciu choroby i jej ograniczeń. Cierpliwość, dobroć i uśmiech, potem jeszcze delikatność i profesjonalizm; tak bym ułożyła cechy dobrej pielęgniarki…
Dziś z perspektywy czasu widzę, że otrzymałam od Boga dar pracy z ludźmi chorymi, żebym pomagając innym, sama nauczyła się kochać. Nauczyłam się dawać uśmiech; taki trochę nawyk zawodowy, ale później też z serca. Tak naprawdę to dopiero kiedy stanęłam po drugiej stronie, po stronie chorych, dopiero wtedy zrozumiałam ile znaczy mój uśmiech dla chorego… To on sprawia, że człowiek czuje się zaakceptowany, dostrzeżony. Uśmiech otwiera drzwi serca.  

Pragniesz dotknąć tajemnicy cierpienia…

Dotykasz jej każdego dnia, kiedy oddajesz się wciąż na nowo, jako ofiara całopalna Miłosiernej Miłości Bożej. Bóg przyjął twoją ofiarę i przyjmuje ją każdego dnia… Każde twoje nawet najdrobniejsze cierpienie przyjęte z miłości do Jezusa, czystym sercem ma wartość nieskończoną, zbawczą… Samo cierpienie nic nie znaczy, ale złączone z Ofiarą Chrystusa ma wartość przekraczającą ludzki umysł. Aniołowie w niebie się dziwią, jak bardzo miłe jest Bogu cierpienie zniesione z miłości ku Niemu, i chociaż sami nigdy tego nie doświadczą, wychwalają Boga za tę łaskę daną ludziom.

Moje jarzmo jest słodkie, a brzemię lekkie…

Cierpienie jest bezcenne dla ludzkiej duszy, ale staje się takie przez włączenie w Mękę Chrystusa. To Jego cierpienie i śmierć na krzyżu sprawiło, że cierpienie ludzkie ma wartość zasługi u Boga. Stąd cierpienie może być radosne. Cierpienie jest wielkim darem danym człowiekowi na drogę do nieba. To oręż do walki ze złym. On nienawidzi cierpienia, bo nienawidzi Syna za Krzyż. Przekleństwo krzyża stało się błogosławieństwem. Tu jest ukryta tajemnica cierpienia.

Agnes OV