Refleksje po zakończeniu Roku Miłosierdzia
Refleksje po zakończeniu Roku Miłosierdzia
Zakończył się Rok Miłosierdzia, ale na szczęście Jego Miłosierdzie trwa na wieki. Symbolicznie zostały zamknięte Święte Drzwi. Dane mi było wielokrotnie i w różnych miejscach Polski przechodzić przez Bramy Miłosierdzia. Kiedy mierzyłam się z tym znakiem naszych czasów, coraz mocniej docierało do mnie, że drzwi każdego Kościoła są Bramą Miłosierdzia. Szczególnie drzwi naszego Kościoła, wszak to tutaj najczęściej jestem karmiona Słowem Bożym i Jego Ciałem.
Pamiętajmy o tym, że kiedy wchodzimy przez drzwi do Kościoła – tymi samymi drzwiami będziemy wychodzić. Czas spędzony w świątyni jest nam dany, abyśmy na miarę swojego otwarcia, mogli napełniać się Bożym Miłosierdziem. W każdej ofierze Eucharystii wylewają się zdroje Miłosierdzia, których my nie jesteśmy w stanie nawet w małej części ogarnąć... Kiedy wychodzimy – to co otrzymaliśmy, możemy oddawać w tej codzienności, w której żyjemy.
Drzwi do naszego Kościoła są dla mnie wyjątkowe – duże, szerokie, z wieloma skrzydłami i przy tym takie piękne. Wszystkie skrzydła mogą być szeroko otwarte, np. na procesję – to wersja świąteczna, wyjątkowa. Wersja niedzielna, to otwarte środkowe skrzydła. Jest też czas powszedniego dnia – wtedy otwieramy nieśmiało boczne drzwi, aby tylko się przecisnąć i nie wpuścić do świątyni zimna albo upału. Mają nas chronić przed tym co na zewnątrz. Pan Stanisław Widlarz, który wykonywał te drzwi, mówi, że nie ma w nich żadnego sęka, a więc są jakby bez skazy. Wchodząc zaczyna się inna rzeczywistość, świat mistyczny, jakby drzwi łączyły sacrum i profanum… Przechodzimy przez te drzwi z setkami skaz, normalni, zwyczajni i grzeszni. Takimi nas przygarnia Miłosierny Ojciec i takimi przemienia nas w Siebie… Po zakończeniu tego Świętego Roku, te Drzwi niech pozostaną dla nas symbolem Jego Miłosierdzia.
Niech drzwi naszej świątyni będą już na zawsze dla każdego z nas Bramą Miłosierdzia.
Maria Owsiak