Czy rozumiecie?
Mistrzu mój,
Ty znasz każde z dzieci, które mi powierzyłeś. Są to przecież najpierw Twoje dzieci. Dlatego od Ciebie chcę się uczyć je wychowywać. Ciebie, jako wychowawcę, chcę jakoś – na ile potrafię – naśladować.
Gdy wpatruję się w Ciebie, Panie, który ukryty w okruchu białego chleba pozostałeś z nami „aż do skończenia świata”, widzę poszukującą Cię Marię Magdalenę, płaczącą przy pustym grobie.
Bardzo ją lubię za jej bezkompromisowość, za to, że umiłowała do końca, jak to nazwała bł. Sancja: na przepadłe. I – gdy już umiłowała – nie oglądała się wstecz, nie patrzyła na innych, nie spuściła wzroku z Ciebie ani na moment. Ty ją tego nauczyłeś. Od pierwszego spotkania z Tobą, czuła się wyjątkowa. Wiele jej wybaczyłeś. To prawda. Ale tajemnica jest ukryta głębiej. „Mario!” powiedziałeś do niej, gdy płakała nad Twoim grobem. A ona obróciwszy się powiedziała do Ciebie „Nauczycielu”. Ile miłości jest w tym dialogu! Gdy się go słyszy, nie ma wątpliwości, że Maria zrobi wszystko, cokolwiek jej powiesz. Nie tylko dlatego, że wiele jej przebaczyłeś. Dlatego, że swoim Sercem widzisz jej serce i odkrywasz w nim dobro. Wydobywasz go spod tego zła, w które kiedyś się uwikłała. Pozwalasz jej, aby to dobro w niej rozkwitało.
Tak myślę, Panie Jezu. I zastanawiam się dlaczego w nas, nauczycielach, tak mało tej umiejętności wydobywania dobra, które przecież zapisałeś w każdym sercu, zasiałeś w każdym naszym uczniu. Tak łatwo nam idzie mówienie: nieznośny, niegrzeczny, niewychowany, leniwy, zły, nie da się z nim wytrzymać… Rozgrzeszamy się sami tymi słowami. Ale czy Ty nas rozgrzeszysz? Ty znałeś swoich uczniów i zwracałeś się do nich po imieniu. A nam - bywa czasami - łatwiej jest posłużyć się nazwiskiem, czy numerem w dzienniku. I – gdy uczeń trudny, poraniony, robi źle – boimy się otwierać serce, z uporem, z pasją i do końca, odkrywać w nim dobro, o którym on czasami sam jeszcze nie wie. Ile razy rezygnujemy w połowie drogi… Ile razy w ogóle nie próbujemy…
„Czy rozumiecie co wam uczyniłem? […] Dałem wam przykład, abyście i wy tak czynili, jak ja …” (J 13,12-15)