Droga krzyżowa 2


GDY KRZYŻ STAWAŁ SIĘ CORAZ CIĘŻSZY

Panie, Jezu Chryste, który sprawiłeś, że chwała Twojego krzyża zajaśniała w życiu i śmierci Papieża Jana Pawła II, spraw, abyśmy i my jak on umieli przyjmować krzyże i cierpienia i nie lękali się kroczyć drogą do świętości, kierując się znakami i słowami, które on nam pozostawił, a w chwili śmierci mogli powtórzyć za nim: „Totus Tuus”.

Stacja I – Pan Jezus na śmierć skazany

L1: „Oto Człowiek!” (J 19,5). Te słowa wypowiedział Piłat, wskazując na ubiczowanego Jezusa.

L2: Cierpienie wplotło się w życie Jana Pawła II na rozmaite sposoby: był tym, który objaśniał jego sens, służył ludziom nim dotkniętym, ale był też tym, który sam wielokrotnie doświadczył bólu i cierpienia. Nigdy nie zapomnimy widoku jego trzęsących się rąk, jego słabnącego z każdym dniem głosu, a wreszcie jego bezsilności, gdy chciał, a nie mógł już do nas przemówić. Nie wstydził się cierpieć na oczach całego świata. Dlatego też stał się Ojciec Święty prawdziwym znakiem sprzeciwu w tym świecie, który tak często odrzuca cierpienie, sztucznie uśmierza ból i odwraca się od starości. Papież wołał: „Nie zapominajcie o chorych i starcach [...]. Oni uwypuklają ważną prawdę [...]. Uczą nas, że słabość jest twórczą częścią ludzkiego życia, i że cierpienie może być przyjęte bez zatracenia godności. Żadna choroba, żadne uszkodzenie, żadna ułomność nie mogą nigdy pozbawić was waszej godności jako dzieci Bożych, jako braci i sióstr Chrystusa”.

L: Chryste wyśmiany i bity, naucz nas szanować god­ność każdego człowieka, a szczególnie człowieka dotkniętego cierpieniem.

Stacja II – Pan Jezus bierze krzyż na swoje ramiona

L: Ewangelista mówi o Chrystusie, cytując słowa proroka: „On wziął na siebie nasze słabości i nosił nasze choroby” (Mt 8,17).

L: Jan Paweł II pomógł nam zrozumieć tę Ewangelię cierpienia. Mówił do chorych: „Bóg was miłuje jako swoje uprzywilejowane dzieci. […] Macie głęboki udział w tajemnicy Krzyża i Odkupienia Jezusowego. Dziękuję wam za cierpienia, które nosicie w ciele i w sercu. Dziękuję za wasz przykład przyjmowania ich, cierpliwości i zje­dno­czenia z cierpiącym Chrystusem.” Ojciec Święty chciał wszystkim nam w świetle krzyża ukazać wartość naszych codziennych zmagań z życiem: „Krzyż Chrystusa jest najdoskonalszym objaśnieniem sensu cierpienia oraz jego wartości w życiu i historii… Krzyż jest wezwaniem do odpowiedzi miłością na miłość. Nie zawsze jesteśmy w stanie znaleźć w planach Bożych odpowiedź na pytanie, dlaczego cierpienie znaczy drogę naszego życia. Dzięki jednak wierze możemy osiągnąć pewność, że chodzi tu o plan miłości, w którym cała ogromna gama krzyży, małych i dużych, zmierza do całkowitego złączenia się w jedynym krzyżu.”

L: Jezu, który bierzesz na ramiona Krzyż, pomóż nam przekraczać nasze ludzkie cierpienie i dostrzegać w nim Twój zbawczy plan.

Stacja III – Pan Jezus upada po raz pierwszy

L: „W Jego ranach jest nasze zdrowie” (Iz 53,5) – tak o zbawczej mocy cierpienia pisał prorok Izajasz.

L: Cały świat zadrżał w pamiętny dzień 13 maja 1981 roku, kiedy kula zamachowca przeszyła ciało Ojca Świętego. Nastały długie dni walki o życie. Arcybiskup Stanisław Dziwisz wspominał: „Pamiętam, że w pewnej rozmowie Ojciec Święty wyznał: «To była wielka łaska Boża». [...] Myślę że może trzeba było tej krwi na placu św. Piotra, w miejscu męczeństwa pierwszych chrześcijan. [...] Niewątpliwie pierwszym owocem tej krwi było zjednoczenie całego Kościoła w wielkiej modlitwie o ocalenie Papieża. [...] Sam Ojciec Święty tak o tym mówił: «Trudno mi o tym nie myśleć bez wzruszenia. Bez głębokiej wdzięczności dla wszystkich. Dla tych, którzy w dniu 13 maja zgromadzili się na modlitwie. Dla tych, którzy na niej trwali przez cały ten czas. Jestem wdzięczny Chrystusowi Panu i Duchowi Świętemu, który poprzez wydarzenie, jakie miało miejsce na Placu św. Piotra natchnął tyle serc do wspólnej modlitwy»”. (abp S. Dziwisz, Dotknąłem tej tajemnicy, Wydawnictwo św. Stanisława BM, Kraków 2001).

L: Chryste poraniony i omdlewający, spraw, abyśmy nawet w największych tragediach potrafili odczytywać prawdę o zbaw­­­czym sensie cierpienia.

Stacja IV – Chrystus spotyka swoją Matkę

L: Maryja na drodze krzyżowej głęboko cierpi, ale nie przestaje powtarzać słów: „Oto Ja służebnica Pańska” (Łk 1, 38).

L: Po zamachu cudownie ocalony Jan Paweł II wyznał: „Stałem się na nowo dłużnikiem Najświętszej Dziewicy. Czyż mogę zapom­nieć, że wydarzenie na placu św. Piotra miało miejsce w tym dniu i o tej godzinie, kiedy od sześćdziesięciu z górą lat wspomina się w portugalskiej Fatimie pierwsze pojawienie się Matki Chrystusa ubogim wiejskim dzieciom? Wszak we wszystkim, co mnie w tym właśnie dniu spotkało, odczułem ową niezwykłą macierzyńską troskę i opiekę, która okazała się mocniejsza od śmiercionośnej kuli”.

Wdzięczność Jana Pawła II znalazła swój wyraz w ufnym akcie ofiary: „Totus Tuus, Maria”! Pierwsze źródło tego zawierzenia wskazuje nam ks. abp Stanisław Dziwisz: „Czy jest dziełem przypadku, że ten człowiek [...] urodził się i został ochrzczony w parafii Ofiarowania Najświętszej Maryi Panny? [...] Od Niej uczył się, jak ofiarować każdy dzień życia Bogu, jak odnieść każdą decyzję, każdy uczynek, każde słowo do Boga jako źródła i celu ludzkiego życia”.

L: Chryste, stający twarzą w twarz z Matką w godzinie największej boleści, prosimy Cię przez Jej wstawiennictwo o umiejętność czynienia ofiary z naszego życia.

Stacja V – Szymon z Cyreny pomaga Chrystusowi dźwigać krzyż

L: „Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien” (Mt 10,38). Te słowa Chrystusa stawiają nas przed pytaniem: jak to możliwe, że zwykły człowiek, taki jak Szymon z Cyreny, taki jak my, może stać się uczestnikiem zbawczego dzieła samego Boga?

L: Jan Paweł II tak objaśnia miejsce zwykłego człowieka na Chrystusowej drodze krzyżowej: „Cierpienie Chrystusa stworzyło dobro odkupienia świata. To dobro samo w sobie jest niewyczerpalne i nieskończone. Żaden człowiek niczego nie może dodać do dobra odkupienia. Równocześnie jednak, w tajemnicy Kościoła jako swojego Ciała, Chrystus niejako otworzył własne odkupieńcze cierpienie na każde cierpienie człowieka. O ile człowiek staje się uczestnikiem cierpień Chrystusa – w jakimkolwiek miejscu świata i czasie historii – na swój sposób dopełnia to cierpienie, przez które Chrystus dokonał Odkupienia świata. Czy to znaczy, że Odkupienie dokonane przez Chrystusa jest niepełne? Nie. To znaczy tylko, że Odkupienie, dokonane mocą zadośćczyniącej miłości, jest stale otwarte na każdą miłość, która wyraża się w ludzkim cierpieniu. W tym wymiarze – w wymiarze miłości – Odkupienie, które do końca się dokonało, stale się niejako od nowa dokonuje” (Salvifici doloris, 24).

L: Chryste, pozwalający Szymonowi nieść swój krzyż, pomóż nam dostrzegać krzyże naszych bliźnich i przyjmować je na siebie jako dar i największą godność.

Stacja VI – Weronika ociera twarz Chrystusowi

L: „Nie miał On wdzięku ani też blasku, aby na niego popatrzeć” (Iz 53,2-3). Jednak Weronika potrafiła dostrzec w Chrystusie człowieka potrzebującego, a nie skazańca, którym się gardzi.

L: Ojciec Święty przez całe życie przygarniał cierpiących, brał na ręce chore dzieci, szedł do chromych, niewidomych, upośledzonych. Chciał być tam, gdzie ból, łzy i rozpacz. Nie był mu obojętny los żadnego niewinnie cierpiącego człowieka ani uciskanego narodu. Uczył: „Zasadnicze w perspektywie życia wiecznego każdego człowieka jest to, aby [...] zatrzymał się przy cierpieniu swego bliźniego, ażeby nim się wzruszył, ażeby wreszcie udzielił pomocy. W mesjańskim programie Chrystusa, który jest zarazem programem królestwa Bożego, cierpienie jest na świecie po to, aby wyzwalało miłość, ażeby rodziło uczynki miłości bliźniego, ażeby całą ludzką cywilizację przetwarzało w «cywilizację miłości»” (Salvifici doloris, 30).

L: Chryste, sponiewierany na oczach tłumu, prosimy Cię, abyśmy potrafili w każdym człowieku cierpiącym dostrzec najpiękniejszą ludzką twarz.

Stacja VII – Pan Jezus upada po raz drugi

L: „Wszyscyśmy pobłądzili jak owce, każdy z nas się obrócił ku własnej drodze, a Pan zwalił na Niego winy nas wszystkich” (Iz 53,6).

L: Wielką udręką Ojca Świętego było cierpienie urzeczywistniające się w świecie za sprawą wojen, terroryzmu, totalitaryzmów i innych okrucieństw, których człowiek dopuszcza się względem drugiego człowieka. Nieustannie modlił się o pokój i przy okazji wielu rozważań wzywał ludzkość do opamiętania. Jednoczył się z ofiarami i prześladowanymi: „Jak Maryja u stóp krzyża (por. J 19, 25) pragnę stanąć na Kalwarii tak wielu moich braci i sióstr, udręczonych bratobójczymi wojnami, złożonych niemocą w szpitalach i okrytych żałobą po śmierci swych bliskich, którzy padli ofiarą przemocy, by przez macierzyńskie wstawiennictwo Dziewicy prosić o dar pokoju oraz o duchowe i fizyczne umocnienie ludzi chorych i cierpiących.”

L: Chryste, przygnieciony cierpieniem ponad siły, chroń świat przed dramatem wojny.

Stacja VIII – Pan Jezus pociesza płaczące niewiasty

L: „Jeśli z zielonym drzewem to czynią, cóż się stanie z suchym?” (Łk 23,31) – oto słowa, które skierował Jezus do płaczących nad Nim niewiast jerozolimskich.

L: Płakaliśmy, kiedy umierał Ojciec Święty. Czy płakaliśmy nad nim, czy nad nami, którzyśmy jego słów nie chcieli słuchać? Czy też płakaliśmy, bo wydawało nam się, że zostajemy sami? Posłuchajmy jednego ze świadectw tamtych dni: „Nagle, po tych latach, pokochałam tego wspaniałego człowieka, nagle dotarło do mnie, że Jego słowa były skierowane także do mojego serca. I równie szybko jak uczucie miłości, przyszła gorzka, ale prawdziwa, świadomość, że ten wyjątkowy pontyfikat już się kończy. Jakże ciężkie i bolesne były wtedy łzy wylewane nie nad Ojcem Świętym, lecz nad sobą. Nie płakałam nad Jego losem. Płakałam nad swoim życiem i postępowaniem. Chciałam tymi łzami zmyć z siebie ignorancję, egoizm, zapatrzenie w świat. Chciałam oczyścić się z bru­dów życia, ja­kie prowadziłam do tej pory (…). Jak dla Karola Wojtyły 85 lat temu wszystko się zaczęło w Wadowicach, tak dla mnie wszystko się zaczęło przy Jego trumnie” (Oliwia, Wadowice).

L: Chryste, który na swej drodze krzyżowej nie przestajesz być Pocieszycielem, udziel nam daru prawdziwego, oczyszczającego żalu i szczerych łez.

Stacja IX – Pan Jezus upada po raz trzeci

L: „Ojcze jeśli chcesz, zabierz ode mnie ten kielich! Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie” (Łk 22,42-43) – tymi słowami modlił się Chrystus w Ogrodzie Getsemani. Zanim wszedł na drogę krzyżową, musiał pokonać kalwarię duszy.

L: Myśląc o naznaczonym cierpieniem życiu Jana Pawła II, często zapominamy o tym jego wymiarze, jakim było cierpienie wewnętrzne, lęk i samotność. Pisał: „Zwłaszcza ludzie doznający cierpień moralnych, które mogłyby się wydawać absurdalne, odnajdują w cierpieniach moralnych Jezusa sens własnych doświadczeń i wraz z nim przekraczają próg Getsemani. W nim znajdują siłę, by zaakceptować ból ze świętym poddaniem się i z ufnym posłuszeństwem woli Ojca”.

Cierpienie duszy, choć niewidoczne, bywa tak intensywne, że człowiek woła: „Zabierz ode mnie ten kielich!”. Nie wiemy ile razy Ojciec Święty wypowiadał tę prośbę, ale wiemy, ostatnim jego słowem było poddanie się woli Ojca. Swoją postawę wyrażał słowami: „Totus Tuus”.

L: Chryste, posłuszny woli Ojca do końca, do ostatniego upadku, do szczytu Golgoty, daj nam siłę, abyśmy umieli do końca wypełnić Bożą wolę względem nas.

Stacja X – Pan Jezus z szat obnażony

L: Poranione ciało Chrystusa było obrazem boleści. Pisze prorok Izajasz: „Od stopy nogi do szczytu głowy nie ma w nim części nietkniętej: rany i sińce i opuchnięte pręgi, nie opatrzone ani przewiązane, ni złagodzone oliwą” (Iz 1,6).

L: I my widzieliśmy Ojca Świętego jak gdyby obnażonego w swoim cierpieniu. W Niedzielę Palmową 2005 roku Jan Paweł II po raz pierwszy nie odprawił Mszy Świętej. Udzielił jedynie błogosławieństwa z okna. Nie panował już nad ręką, w której trzymał gałązkę oliwną. Był to uderzający obraz autentycznej bezsilności. Napisane przez niego słowo odczytał abp Sandri: „Dzisiaj powiadam wam: kontynuujcie niezmordowanie rozpoczęty marsz, ażeby być wszędzie świadkami chwalebnego krzyża Chrystusa. Nie lękajcie się!”

Kiedy w Wielką Środę ukazał się na krótką chwilę w wa­ty­kańskim oknie, ujrzeliśmy prawdziwie cierpiącego człowieka: przym­knięte oczy, twarz wykrzywiona w grymasie bólu, ciężki oddech. Kardynał Pio Laghi powiedział wówczas: „Tegoroczny Wielki Tydzień jest dla Papieża faktycznie tygodniem ofiary, przeżywa go w męce”.

L: Chryste, obnażony przed śmiercią, by mógł się ukazać ogrom Twojego cierpienia, prosimy Cię o dar wrażliwości oraz autentycznego współczucia dla tych, którzy cierpią.

Stacja XI – Pan Jezus przybity do krzyża

L: „A Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie” (J 12, 32) – mówi Chrystus.

L: W miarę postępowania choroby, życie Ojca Świętego coraz bardziej stawało się krzyżem. Wzruszający był obraz, gdy prowadził on modlitwę Anioł Pański, przemawiając jedynie wzrokiem. Dziennikarz relacjonujący to zdarzenie pisał: „Z punktu widzenia wiary pisze on teraz swój najważniejszy dokument, w tych warunkach, w tej chorobie. Praktycznie bowiem papież jest na krzyżu” (V. Messori). Później, będąc już na łożu śmierci, Ojciec Święty nadal kontynuował swoje przesłanie. Jego ostatnie błogosławieństwo, wyczytane z ruchów warg, brzmiało: „Szukałem Was, a teraz przyszliście do mnie i bardzo Wam za to dziękuję”.

Do końca pragnął „przyciągnąć wszystkich do Chrystusa”. On, który przez całe życie szukał ludzi, w szczególny sposób tych odrzuconych i wyśmianych przez społeczeństwo, nękanych chorobą i kalec­twem. On, który dawał przykład, że przed cierpieniem trzeba uklęknąć. I nauczył nas tego, bo kiedy On sam cierpiał i umierał, ca­ły świat przyszedł do Niego, zjednoczony w modlitwie.

L: Chryste, wywyższony nad ziemię, jednocz nas zawsze w znaku Twojego krzyża.

Stacja XII – Pan Jezus umiera na krzyżu

L: „Wykonało się!” (J 19,30). To ostatnie słowa, które Jezus wypowiedział przed śmiercią.

L: Arcybiskup Stanisław Dziwisz tak opowiada o ostatnich chwilach życia Jana Pawła II: „Po południu 2 kwietnia stan pogarszał się z minuty na minutę i lekarze rozważali możliwość zastosowania nowego leczenia. W pewnej chwili papież, który najwyraźniej był przytomny i zrozumiał sens ich zamiarów, dał nam znak, że nadeszła wyczekiwana od zawsze godzina i z trudem, ale w sposób zrozumiały, powiedział: «Pozwólcie mi iść do domu». W tej samej chwili zrozumiałem, że kończyło się jego ziemskie życie i zaczynał się dla niego czas innej, równie ważnej misji”. Papież modlił się do ostatniej chwili. Na koniec wyrzekł: „Amen”. To było jego: „Ojcze, w ręce Twoje oddaję ducha mego”. O godzinie 21.37 Ojciec Święty „zasnął w Panu”.

L: Chryste, który umierając oddałeś się Ojcu, spraw, aby Twoja śmierć mogła wydać w nas owoc świętego życia.

Stacja XIII – Jezus zdjęty z krzyża i złożony w ramionach Matki

L: Maryja trzymająca ciało swojego Syna, Mater Dolorosa, to obraz miłości przekraczającej granice życia i śmierci. „Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego” (Łk 1,27).

L: Karol Wojtyła w dramacie pt. Hiob zawarł takie słowa: „Tyś dał, Tyś wziął, Twoja jest wola i Twoja jest moc. /Niech będzie Imię Twe błogosławione. /Jako się Tobie podobało, /Tak się i stało – /Tyś dał, Tyś wziął – /Twoja jest Wola i Twoja jest Moc.” Po odejściu Jana Pawła II przyszedł czas nie na rozpacz, ale na wdzięczność. Nie na żałobę, ale na miłość silniejszą od śmierci. Wszak jego miłość pozostała z nami. Na ten znak nosiliśmy białe wstążeczki. W dzień pogrzebu, 7 kwietnia, szliśmy w Bia­­łych Marszach, by jeszcze raz uświadomić sobie, że jest za co dziękować: 27 lat Wielkiego Pontyfikatu. Teraz zaś, przygotowując się do jego beatyfikacji, tym bardziej chcemy umacniać się w miłości, uznając świętość za właściwą miarę naszego życia.

L: Maryjo, przygarniająca ciało Syna, ucz nas miłości silniejszej od śmierci.

Stacja XIV – Chrystus złożony do grobu

L: „Nadzieja nasza pełna jest nieśmiertelności” (Mdr 2,23) – te słowa z Księgi Mądrości nabierają szczególnej wymowy w obliczu śmierci.

L: Przesłaniem chrześcijańskiej nadziei są słowa Ojca Świętego, wypowiedziane w Ziemi Świętej: „Grób w Kościele Grobu Świętego jest pusty. Jest on cichym świadectwem centralnego wydarzenia historii ludzkiej: zmartwychwstania naszego Pana Jezusa Chrystusa. Przez niemal dwa tysiące lat ten pusty grób jest świadectwem zwycięstwa Życia nad śmiercią. [...] Zachęcam wszystkich członków Kościoła, by odnowili swe posłuszeństwo nakazowi naszego Pana, aby zanieść Ewangelię na wszystkie krańce ziemi. [...] Istnieje wielka potrzeba, aby głosić ze szczytu dachów, że «Bóg tak umiłował świat, że wydał swego jedynego Syna, aby ktokolwiek wierzy w Niego nie umarł, ale miał życie wieczne»” (Jerozolima, 2000). „Ostatnie słowo Boga w sprawie ludzkiego losu, to nie śmierć, lecz życie; nie rozpacz, lecz nadzieja” (Orędzie wielkanocne, 1986).

O tej samej nadziei mówił nam wiatr, który w dniu pogrzebu Jana Pawła II owiewał trumnę z symbolem „Totus Tuus”, przewracał karty Księgi leżącej na niej, targał szkarłatne szaty kardynałów, ogarniał tłum na placu Świętego Piotra i na wszystkich placach Rzymu, rozpinał nad głowami mnóstwo biało-czerwonych flag, obok transparentów „Subito Santo”. Jak powiew Ewangelii, której słowa on rozsiał po całej ziemi. Jak powiew Ducha. Jak widomy znak nawrócenia. To ono było najwspanialszym owocem tych dni: budziły się ludzkie sumienia, budziła się miłość.

L: Chryste, który umarłeś, by dać nam nowe życie, spraw, abyśmy umieli być dla świata znakami chrześcijańskiej nadziei.

Tekst przygotowała: Anna Izdebska
Tekst był drukowany w książce Drogi krzyżowe, red. ks. S. Szczepaniec, wyd. św. Stanisława BM, Kraków 2010.