Droga Krzyżowa

 

Droga Krzyżowa

 

1. Jezus skazany na śmierć przez Piłata

„Jeśli ktoś chce pójść za Mną,  niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech mnie naśladuje” (Mt 16,24).

Panie Jezu, zostałeś skazany. Skazany choć niewinny. Piłat wydał swój wyrok. Osądził Cię. Poddał się presji tłumu, choć sam nie był do końca przekonany.
Jak łatwo przychodzi nam stanąć po czyjejś stronie albo przeciwko komuś. Nasze życie składa się z codziennych wyborów, które skłaniają nas do takich, a nie innych decyzji.
A Ty, Jezu, zawsze trwasz przy nas! Zawsze jesteś gotowy przyjść nam z pomocą, ze Swoim Miłosierdziem.
Jezu, przepraszam Cię za każdy mój wybór, który sprzeciwia się Miłości! Jezu, naucz mnie na nowo miłości, zwłaszcza miłości bliźniego – bo to przychodzi mi najtrudniej!

 

2. Jezus bierze krzyż na ramiona

Franciszek Maria od Krzyża Jordan, założyciel Zgromadzeń Salwatoriańskich (żeńskiego i męskiego), w swoim „Dzienniku duchowym” napisał:

„W krzyżu jest zbawienie, w krzyżu jest życie. W krzyżu jest bezmiar niebiańskich rozkoszy. W krzyżu jest pełnia świętości” (DD  I/189).
W codziennym życiu mamy wiele trudów – odwiedzenie najbliższych, bo może rodzice są już schorowani, może dziadkowie mają demencję, może siostra nie rozumie, może brat nas nienawidzi…. Zawsze w życiu będzie pojawiać się jakiś trud, który przekracza nasze możliwości i sprawia, że chcemy porzucić ów nasz krzyż.
Ty, Jezu, nie odrzuciłeś krzyża. Proszę Cię, naucz mnie cierpliwości w pokonywaniu trudności. Przemień mój strach w zaufanie Tobie i umiejętność spełniania Twojej woli „mimo wszystko”.

 

3. Jezus upada pod krzyżem

Matka Elżbieta Czacka (1876-1961), założycielka Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża, w swoich „Notatkach” pod datą 31 VIII 1927 zapisała:

„Życie moje obecne, cięższe niż zwykle, utwierdza mnie w przekonaniu, że prawdziwe uświęcenie jest to takie oddanie się Bogu, które szuka tylko spełnienia woli Jego przenajświętszej poprzez obowiązki, które [On] sam daje.
Proste przyjmowanie z ręki Bożej zarówno cierpień, trudów, przykrości, upokorzeń, jak odpoczynku od cierpień i trudów, jak dobroci od ludzi, odnosząc wszystko, co nas spotyka dobrego od ludzi, do Boga. Bóg w miłosierdziu swoim daje zawsze tyle, ile człowiek znieść może. W takim oddaniu się Bogu ani ludzie, ani cierpienia fizyczne, ani hałas, nic nie przeszkadza w zjednoczeniu się z Bogiem. Przeciwnie, wszystko to, zdawałoby się, że najbardziej powinno przeszkadzać, to wszystko, jeżeli z ręki Bożej wzięte, służy Bogu i obraca się na pożytek duszy. Gdy przy układaniu planu dnia wzywa się pomocy Ducha Świętego, wskazuje On, co jest obowiązkiem w tym dniu, co ważniejszym, a co mniej ważnym. Gdy w ciągu dnia cały plan się przewróci z powodu nieprzewidzianych zdarzeń i wskutek tego powstałych nowych obowiązków, staram się je przyjmować ze spokojem, bo wiem i rozumiem, że to Bóg wszystko to daje lub dopuszcza i że moja jest rzecz być posłusznym narzędziem w Jego ręku. Wtedy naprawdę obojętną jest rzeczą, co człowieka spotyka, czuje się spokojnym i szczęśliwym, chociaż może bardzo cierpieć. Nic nawet nie obchodzi, czy te trudy dadzą jakiś rezultat tu na ziemi. Pewność jednak jest zupełna, że Bóg je przyjmuje i że będą kiedyś policzone” (Matka Elżbieta Czacka, Notatki, Laski 2015).

Każdy z nas ma w swoim życiu wiele obowiązków. Tych dużych i tych małych. Te, które czyni z chęcią, i te, które z przymusu. Panie, nie pozwól nam upaść pod ciężarem naszych powinności. Daj nam łaskę znoszenia umartwień i cierpień związanych z nimi w pokorze.

 

4. Jezus spotyka Swą Świętą Matkę

„A Twoją duszę miecz przeniknie, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu” (Łk 2,35).

Wzrok Jezusa spotkał się ze wzrokiem Matki. Stała na uboczu. Chciała zobaczyć Jezusa. Jej serce musiało krwawić. Chciała Mu zapewne pomóc, ale nie mogła. Cierpiała! Ból mieszał się z miłością. To właśnie tu, a później jeszcze mocniej pod krzyżem, miecz przeszywał jej serce.
Miłość i cierpienie przeplatają się i w naszym życiu. Najpiękniejsze chwile naszego życia, te które potem wspominamy najmilej, które zmieniły nasze życie na lepsze, pojawiają się razem z cierpieniem.

Jezu, pozwól nam zrozumieć, że bolesne i pozostawiające ranę jest zawsze przebijanie się przez swoje „ja”, aby móc zbliżyć się do miłości Chrystusa, zjednoczonej z miłością Maryi i pozwalającej zbliżyć się do siebie nawzajem. Jezu, pozwól nam w naszej wierze dojrzewać tak, jak „fiat” Maryi wypowiedziane w Nazarecie dojrzewało na Drodze Krzyżowej. Pozwól nam rozważać i kontemplować wszystkie trudne sprawy w naszym sercu, tak jak czyniła to Maryja (por. Łk 2,19).
Maryjo, otocz opieką w szczególny sposób wszystkie matki, których dzieci umierają – czy to w wyniku choroby, czy to w zamachach lub na wojnach…  Matko Bolesna, przyczyń się za nami i pozwól nam zrozumieć słowa Twego Syna: „Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa” (Łk 9,24).

 

5. Szymon Cyrenejczyk pomaga nieść krzyż Jezusowi

Matka Róża Czacka, we wspomnianych już swoich „Notatkach” – pod datą 7 IX 1927 – zapisała swoje pragnienie:

„Chciałabym bardzo, żeby siostry zrozumiały, jak niezmiernie ważną jest rzeczą być dobrym (czy dobrą) w stosunkach z ludźmi. Po większej części nie zdają sobie ludzie sprawy, ile dobrego można bliźniemu zrobić jednym dobrym słowem, jednym życzliwym spojrzeniem, serdecznym przywitaniem lub pożegnaniem. Ludzie na ogół są bardzo biedni i bardzo cierpią, zresztą szczególniej z takimi mamy do czynienia, to jest uczynek miłosierny, który co chwila spełniać mamy. Czasem tak niewiele trzeba, żeby pocieszyć, dodać odwagi do życia. Słowo dobre i łagodne jak często najbardziej rozgniewanego człowieka rozbraja (…). W obcowaniu z ludźmi są tysiące odcieni, które tylko miłość podyktować może. Ale na dnie tego obcowania z ludźmi musi być zawsze wyrzeczenie się siebie i zapomnienie o sobie. Inaczej nigdy bliźnim nie będzie z nami dobrze. Nie tylko trzeba uważać na to, by nie robić bliźniemu przykrości, ale również pilnie śledzić za tym powinniśmy, co sprawia mu przyjemność. Tu jednak trzeba mieć tę prawdziwą dobroć, roztropną i mądrą” (Matka Elżbieta Czacka, Notatki, Laski 2015).

Panie Jezu, daj nam łaskę łagodnego usposobienia i opanowania, byśmy potrafili być Cyrenejczykami dla ludzi postawionych nam przez Ciebie na naszej drodze ziemskiego pielgrzymowania. Daj nam zdolność myślenia i troszczenia się o drugich, bez szczególnego zajmowania ich uwagi nami samymi.

 

6. Weronika ociera twarz Chrystusowi

Franciszek Maria od Krzyża Jordan zachęcał:

„Noś zawsze przy sobie Ukrzyżowanego!” (DD I/93). Czy w codziennym życiu potrafimy zawsze spojrzeć na świat oczami Boga? Czy mamy przed sobą twarz Jezusa?

Weronika chciała Ci pomóc. Jej czyn wykraczał poza najprostszy odruch serca, bo wymagał odwagi w spełnieniu dobrego uczynku. Musiała mieć żywą wiarę i tęsknotę serca za jak najgłębszą relacją z Jezusem…
W naszym życiu częstokroć spotykamy się z odepchnięciem, przeszkodami w czynieniu dobra. Wszystko ma swoją cenę. Najwyższą ma każdy czyn z miłości wykonany względem drugiego człowieka.

Jezu, obdarz nas łaską odwagi w słowie i czynie, by móc zawsze być gotowym i przepełnionym odwagą do czynów miłości. Zwłaszcza, byśmy potrafili obdarzać miłością najbliższych – bo to przychodzi nam najtrudniej. Obdarz nas darem obecności Twojego oblicza przed oczami, które ofiarowałeś Weronice!

 

7. Jezus znowu upada pod krzyżem

Franciszek Maria od Krzyża Jordan, zapisując w swoim „Dzienniku”:

„Jak bardzo muszę ciebie, o Krzyżu, ze względu na Jezusa z miłością objąć!” (DD I/208), miał świadomość, że niesienie w swoim życiu krzyża może mieć wiele odsłon. Możemy spotkać Krzyż Jezusowy w najbliższych – ludzi w potrzebie: tych zwyczajnych, zabieganych, biednych, bogatych, zalęknionych, zagubionych, poszukujących dobrego słowa… A Ty chcesz od nas tylko jednego – byśmy w drugim człowieku spotykali Ciebie: Jezusa potrzebującego i osamotnionego, upadającego pod krzyżem!

Pozwól nam, Jezu, byśmy potrafili podnosić nas wzrok wbity w ziemię, wzrok nie chcący zobaczyć bliźniego w potrzebie. Pozwól nam zrozumieć Twoją naukę, którą Franciszek Maria od Krzyża Jordan pięknie ujął w pouczeniu: „Na drogę krzyża Bóg wyprowadza tych, których bierze do służby, aby ratować dusze” (DD I/183).

 

8. Jezus pociesza płaczące niewiasty z Jerozolimy

Jezus spotkał na swej krzyżowej drodze niewiasty. Płakały. Nie potrafiły pogodzić się z takim stanem rzeczy. Nie potrafiły dostrzec prawdy, że to nie Jezus potrzebuje ich łez, ale ich najbliżsi.

Matka Róża Czacka w bardzo młodym wieku straciła wzrok. Był to stopniowy proces, który przypieczętowany został przez upadek z konia. Ale potrafiła się z tym pogodzić duchowo, co pozwoliło jej ukierunkować się dalszym swoim życiu na formację osób niewidomych. Zależało jej, by przyjęli oni ciężar krzyża ślepoty jako Boży dar i ofiarowali go w duchu zadośćuczynienia za innych lub też by stawali się apostołami wobec osób niewidomych "na duszy", odkrywając im wartości nadprzyrodzone. Pomógł jej w tym Sługa Boży, ks. Władysław Korniłowicz, który – pełniąc już w Kurii wiele funkcji – został asystentem wspólnoty akademickiej „Kółko”, skupiającej wokół siebie ludzi młodych – często dopiero co nawróconych lub obojętnych religijnie. Przechodzili oni pod jego kierownictwem formację, dzięki której na nowo odkrywali ideały życia wewnętrznego, które mogli wcielać w konkret życia i służbę bliźnim – dzięki otwartości na nich jako wolontariuszy przez Matkę Czacką. Od 1919 roku studenci „Kółka” pomagali ociemniałej Siostrze Czackiej w Laskach. Tak spełniły się jej pragnienia zapisane w „Dyrektorium”:

„Niewidomi, niosący z poddaniem się woli Bożej krzyż swego kalectwa, powinni być apostołami wśród widzących, ślepych duchowo, nie znających Boga i dalekich od Niego na skutek niewiary i grzechu”.

Jezu, obdarz nas łaską, byśmy w relacjach z bliskimi nam osobami potrafili praktykować modlitwę św. Franciszka:

O Panie, uczyń nas narzędziem Twego pokoju,
abyśmy siali miłość, tam gdzie panuje nienawiść;
wybaczenie, tam gdzie panuje krzywda;

jedność, tam gdzie panuje zwątpienie;
nadzieję, tam gdzie panuje rozpacz;
światło, tam gdzie panuje mrok;

radość, tam gdzie panuje smutek.
Spraw, abyśmy mogli nie tyle szukać pociechy, co pociechę dawać;
nie tyle szukać zrozumienia, co rozumieć;

nie tyle szukać miłości, co kochać;
albowiem dając – otrzymujemy;
wybaczając – zyskujemy przebaczenie;

a umierając, rodzimy się do wiecznego życia,
przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego.

 

9. Jezus upada pod krzyżem po raz trzeci

Jezus upadł raz kolejny. Krzyż z minuty na minutę zaczął stawać się dla Niego coraz cięższy.

Jezu, upadasz po raz trzeci. Podnosisz się dla mnie… I mnie podnosisz, bym góry mógł zdobywać…

Gdy jest mi źle, gdy życie mnie przytłacza,
Me serce łka i dusza cierpi też,
Wołam przyjdź, cierpliwie czekam w ciszy,
Aż przyjdziesz tu, usiądziesz ze mną znów.

Podnosisz mnie, bym chodzić mógł po górach.
Podnosisz, bym po falach kroczył też.
Mam tę moc, gdy jestem w twych ramionach.
Umacniasz mnie, bez Ciebie nie mam nic.

Bez Ciebie życie może nie trwać dłużej.
Bez Ciebie wszystko wokół traci blask.
Wiem, że przy Tobie przetrwam wszystkie burze,
Ty dajesz mej nadziei nowy brzask.

Podnosisz mnie, na szczytach mogę stanąć.
Podnosisz mnie, po morzu mogę iść.
Swą siłę mogę czerpać z Twoich ramion.
Umacniasz mnie, bez Ciebie nie mam nic.

Podnosisz mnie, bym chodzić mógł po górach.
Podnosisz, bym po falach kroczył też.
Mam tę moc, gdy jestem w Twych ramionach.
Umacniasz mnie, bez Ciebie nie mam nic.

Podnosisz mnie, na szczytach mogę stanąć.
Podnosisz mnie, po morzu mogę iść.
Swą siłę mogę czerpać z Twoich ramion.
Umacniasz mnie, bez Ciebie nie mam nic.

A ja? Czy potrafię podnosić się po raz tysięczny pod ciężarem mojego grzechu, mojego nałogu, mojego uzależnienia? Czy potrafię przebaczać 77 razy i więcej?

 

10. Jezus odarty z szat

Bezbronny Jezus został wystawiony na ostatnią z prób. Został obnażony z szat. Została tylko czysta miłość, prawda i dobroć. Błogosławieni, którzy  wytrwają do końca…

Miłość mi wszystko wyjaśniła,
Miłość wszystko rozwiązała –
Dlatego uwielbiam tę Miłość,
Gdziekolwiek by przebywała.

A że się stałem równiną dla cichego otwartą przepływu,
W którym nie ma nic z fali huczącej, nie opartej o tęczowe pnie,
Ale wiele jest z fali kojącej, która światło w głębinach odkrywa
I tą świadomością po liściach nieosrebrzonych tchnie.

Więc, w takiej ciszy ukryty ja-liść,
Oswobodzony od wiatru,
Już się nie troskam o żaden z upadających dni,
Gdy wiem, że wszystkie upadną.

(Karol Wojtyła)

Czy ja nie boję się umrzeć z Jezusem? Czy nie boję się, że jakaś prawda o mnie ujrzy światło dzienne? A przecież z Jezusem nie muszę się bać! Jeśli trwam w Bożej obecności, nie potrzebuję szat pasma sukcesów czy tytułów… Najpiękniejsza jest zawsze bezbronność czystego człowieka!

 

11. Jezus przybity do krzyża

Rozlega się dźwięk uderzeń młota. Jezus rozłożył na krzyżu ręce, które zostały przeszyte wbijanymi w nie gwoździami. Jakaż to wielka tajemnica. Niezgłębiona miara miłości Jezusa do każdego z nas!

Chiara Lubich, inicjatorka Ruchu Focolari, w swoich pismach zapisała:

„Niezgłębiona tajemnica, bezdenne cierpienie,
które Jezus przeżył jako człowiek.
Wyznacza miarę jego miłości do ludzi.
Zechciał wziąć na siebie przepaść,
która oddzielała ich od Ojca i pomiędzy sobą.
I wypełnił ją.
Każde ludzkie cierpienie
zawiera się
w tym szczególnym cierpieniu Jezusa.
Czyż nie jest do Niego podobny człowiek udręczony, samotny,
wewnętrznie oschły, rozczarowany, przegrany, słaby?
Czy nie jest Jego obrazem każdy bolesny podział
pomiędzy członkami tej samej rodziny?
Kochając Go, chrześcijanin znajduje motywację i siłę,
ażeby nie uciekać przed bólem, złem i podziałami,
lecz przyjąć je i mieć osobisty udział w jego uzdrowieniu.
Jezus Opuszczony to klucz do jedności”.

(focolare.org/polska/2016/02/13/szczyt-milosci/)

Jezus przybijany do krzyża jest znakiem wielkości objawiającej się w wytrwaniu do końca. Słabość w miłości się doskonali. Bycie wiernym do końca może dać nadzieję, że wszystko można zacząć od nowa – zawsze w obecności Bożej Miłości i Jego Miłosierdzia. Może zmienić nie tylko nas samych, ale i naszych najbliższych.

Jezu, obdarz nas łaską zrozumienia, że moc w słabości się doskonali, że przyjęcie cierpienia może stać się uzdrowieniem nie tylko nas samych, ale i naszych najbliższych.

 

12. Jezus umiera na krzyżu

Jezus umiera na krzyżu. Z trudem łapiąc oddech, ale w pełni świadomie, wypowiedział słowa przebaczenia wobec oprawców. Umarł na krzyżu! I wykonało się!

Dopełnienie się ofiary, wypełnienie woli Bożej w życiu Matki Czackiej doskonale było widoczne w ostatnich latach jej życia. Siostra Radosława Podgórska (S. Radosława Podgórska, Sługa Boża Matka Elżbieta Róża Czacka (1876-1961), Założycielka Towarzystwa Opieki nad Ociemniałymi i Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża, [w:] Święci są wśród nas, pod red. o. G. Bartoszewskiego OFMCap, Warszawa 2012) tak opisuje tę rzeczywistość:

„Od 1950 roku zaczęła się pogłębiać choroba Matki Elżbiety i odtąd, przez dziesięć lat, wspierała Zgromadzenie i Dzieło przede wszystkim ofiarą i modlitwą, choć w pierwszych latach, w dniach lepszego samopoczucia nie brakowało spotkań z dziećmi, siostrami i gośćmi. Czas ostatniej ofiary miał niewymierne znaczenie i możemy uznać, że był konsekwencją jej postawy życiowej, oddania i zawierzenia woli Bożej oraz ofiary za niewidomych na duszy i na ciele. Cała sfera życia religijnego - mimo choroby - pulsowała w niej głęboko i dawała się poznać poprzez jej słowa modlitw głośno wypowiedzianych i zanotowanych przez siostry towarzyszące. Niewidoma Matka niewidomych, bardzo świadomie nie chciała jednak niczego innego, jak tylko tego, by być posłusznym narzędziem w ręku Boga, jak sama to potwierdziła, m.in. 18 II 1952 r.: Chciałabym się już wymknąć na tamten świat - po chwili dodała - ale oddaję to wszystko Panu Bogu, On wie najlepiej, najmędrsze jest to, co On postanowi. Nie pragnę długiego życia, ale wszystko oddaję w ręce Boże. Pewne światło na ten czas modlitwy oraz cierpienia w samotności i w łączności z Jezusem daje także świadectwo ks. Tadeusza Fedorowicza, który w dniu śmierci Sługi Bożej nazwał ją hostią żywą, w której Chrystus dopełnił swoją mękę. Słowa te nie były zbyt wzniosłe, ponieważ w ostatnich miesiącach choroby nasiliły się bardzo różne dolegliwości fizyczne i zapewne też duchowe, które pozostaną tajemnicą dla wszystkich. W chwilach, gdy Słudze Bożej wydawało się, że jest sama, wydobył się czasem głos lamentu: o Boże, tak ciężko... ale przecież ja sama tego chciałam. Zmarła w Laskach 15 maja 1961 roku po agonii trwającej dwa tygodnie, w opinii świętości”.

Czy mi nie brakuje wiary, że to wszystko ma sens? Że śmierć jest początkiem Życia? Miłość nie ma końca! Czy potrafię tą miłością dzielić się z napotkanymi na drodze mojego ziemskiego pielgrzymowania?

 

13. Zdjęcie Jezusa z Krzyża

Jezus zostaje zdjęty z krzyża. Jego Boskie Ciało zostaje powierzone Maryi, której serce zostaje jeszcze bardziej przebite „mieczem boleści”. Maryja, jako Matka, była obecna w czasie całej jego Drogi Krzyżowej. Była obecna przy śmierci. I teraz obmywa Jego Najświętsze Ciało, aby mogło zostać złożone w grobie.
Maryja pozostała wierna do końca swojemu „fiat”. Ale w tym cierpieniu nie była osamotniona: Józef z Arymatei ofiarował swój grób, Święta Maria Magdalena po raz ostatni mogła obmyć stopy Jezusa… tym razem swoimi łzami. I Jan, umiłowany Apostoł, także był obecny. Wspierał Maryję swoją miłością i wiernością.

Czy potrafię miłować do końca – pomimo wszystko? Czy w najmniejszych sprawach życia codziennego potrafię zachować wierność do końca? Czy potrafię kochać najbliższych mimo ich słabości, gadulstwa, narzekań, niewierności… Czy potrafię współcierpieć z tymi, którzy potrzebują mojej obecności? Czy wierzę, że w tym, co teraz trudne i wydaje się nie do przeżycia, już wkrótce objawi się Boża chwała?

 

14. Złożenie Jezusa do grobu

Franciszek Maria od Krzyża Jordan zapisał:

„Syn Boży umarł za nas. Bądź pewny, że będziesz miał udział w Jego życiu. Jego śmierć jest tego poręką” (DD I/177) i w innym miejscu „Dziennika”: „Nic nie rośnie, chyba że w cieniu Krzyża” (DD II/78).

Jezus nie miał swojego grobu. Józef z Arymatei okazał serce i użyczył tego, który miał zarezerwowany dla siebie. Świat się zatrzymał. Ale czy nikt nie przeczuwał, że za trzy dni zmieni się wszystko?

Jezu, pozwól nam nie utracić tej nadziei, która pojawiła się w chwili pochowania Twego Ciała w grobie. Nadziei, że za moment… Za moment powstaniesz z martwych, byśmy mieli życie wieczne i to w pełni obfitości (por. J 10,10)!

Dorota Mazur OV