Jeśli sól utraci swój smak...
Mój Nauczycielu,
Piszę dziś do Ciebie z bólem w sercu. Na jednym z portali internetowych przeczytałam właśnie, że połowa licealistów oraz jedna trzecia gimnazjalistów i dzieci w szkole podstawowej uważa, że uczciwość w szkole nie popłaca. Oddaję Ci, Panie, te dzieciaki, tych młodych ludzi. I oddaję Ci też tę chwilę refleksji tych, którzy czytają tę "garstkę myśli". Zastanawiam się, jak to się dzieje, że środowisko powołane, by wychowywać, okazuje się miejscem wychowawczej porażki. Czy tylko dlatego, że my, nauczyciele, dajemy jakoś przyzwolenie na nieuczciwość? Godzimy się na ściąganie, większe lub mniejsze krętactwo, takie czy inne oszustwo? Nie zauważamy problemu, bo nam tak łatwiej? A może nie widzimy go, bo dla nas już przestał być problemem? Bo sami już nie potrafimy być uczciwi i ta cecha przestała być dla nas wartością? Gdzieś w tym internetowym podsumowaniu ankiety o uczciwości w szkole jest taka sugestia. Co piąty nauczyciel, podobno, informację od ucznia o tym, że kolega ściąga traktuje jako donosicielstwo.
Smutne to, Panie Jezu. I tak bardzo krzywdzące. Bo większość z nas, nauczycieli, pracuje uczciwie i chce uczyć uczciwości. Czujemy się jednak w tym pragnieniu bardzo osamotnieni. W świecie nastawionym na sukces uczciwość i prawda będą ciągle skazywane na porażkę. Jak to zmienić? W jaki sposób nie dawać przyzwolenia na sukces „za wszelką cenę”. Gdzie czerpać siły i wsparcie w drodze „pod prąd”?
Mistrzu mój, kończy się właśnie „Tydzień wychowania w Polsce”. Jego hasłem są Twoje słowa: „Jeśli dwaj z was na ziemi zgodnie o coś prosić będą, to wszystkiego użyczy im mój Ojciec, który jest w niebie” (Mt 18,19). A więc mamy Cię prosić. U Ciebie szukać siły i oparcia, by samemu być absolutnie uczciwym i by w wychowaniu do uczciwości mieć siłę „iść pod prąd”.
I drugi warunek, który Ty, Nauczyciel nauczycieli, stawiasz nam, Twoim uczniom: mamy działać zgodnie. Ten sam przekaz, ten sam system wartości, muszą otrzymywać młodzi ludzie w domu i w szkole. Trzeba całej wioski, aby wychować jedno dziecko – mówi murzyńskie przysłowie. Jakże często tej zgody właśnie brakuje. Jak wielu rodziców pragnie przede wszystkim, albo tylko, mierzonego ocenami, sukcesu swojego dziecka. Te usprawiedliwienia o których wszyscy wiemy, że były to wagary… Powoływanie się na psychologiczne opinie, by usprawiedliwić złe zachowanie… Przymykanie oczu na lenistwo, brak systematyczności i nieuczciwość właśnie…
Ale też i nasze, nauczycielskie, „stawianie na swoim”, „szukanie swego” za wszelką cenę, niecierpliwość w kontaktach z dziećmi i w relacjach z rodzicami… Niechęć do szukania porozumienia… Rezygnowanie w pół drogi...
A Ty mówisz, Panie: Bądźcie solą ziemi i światłem świata! Bo jeśli sól utraci swój smak… (por. Mt 5,13)