Madytacja 13


Czwartek 24.11.2011 roku

Łk 21,20-28 - Dalej będę grać w kręgle

 

To już ostatni czwartek w roku liturgicznym 2010/2011. Kończy się rok kościelny… Nie będzie wybuchów petard, fajerwerków, hucznych zabaw, bo nie o to chodzi. Ale mogę spytać siebie czy bardziej kocham Cię, Panie, w swoich bliźnich? Co zrobiłam z darami, które otrzymałam od Ciebie w tym czasie? Czy jestem wdzięczna za nie? Za dar Twojej nieustannej obecności w Najświętszym Sakramencie? Za dar bł. Jana Pawła II? I tyle innych znaków Twojej miłości do mnie?

„Czas ucieka, wieczność czeka”. Te słowa miał przed oczami mały Karol Wojtyła, ale pewno towarzyszyły Mu przez całe życie.

Kiedy rozważam dzisiejszą Ewangelię, przypominam sobie pewne opowiadanie, które czytałam dawno temu, ale ono przychodzi mi na myśl zawsze, kiedy myślę o swojej śmierci i Twoim powtórnym przyjściu z mocą i wielką chwałą.

Działo się to przeszło 400 lat temu w Rzymie. Młodzi chłopcy grali w kręgle i jeden z nich, podczas tej zabawy, zadał swym kolegom pytanie: co byście zrobili, gdybyście dowiedzieli się, że za pół godziny wszyscy umrą. Przerwali grę, zastanawiali się, a następnie zaczęli odpowiadać. Różne były odpowiedzi, najczęściej bardzo pobożne: poszedłbym do spowiedzi, przed tabernakulum i tam blisko Pana Jezusa czekałbym na śmierć.

Jedna odpowiedź zaskoczyła wszystkich. A ja dalej grałbym w kręgle – powiedział ich kolega, Alojzy Gonzaga, późniejszy jezuita, ogłoszony świętym w 1726 roku. Odkryłam, że ta odpowiedź, chociaż może szokować, jest bardzo ewangeliczna.

Jezus opowiedział kiedyś Apostołom przypowieści, mówiące o wydarzeniach ostatecznych w odniesieniu do konkretnych ludzi (por. Mt 24,45 - 25,30). Jedna z nich ukazuje sługę, któremu jego pan zlecił pewną posługę i sąd nad nim dotyczy tego czy i jak ją wypełnił.

„Szczęśliwy ów sługa, którego pan, gdy wróci, zastanie przy tej czynności”(Mt 24,46).

Moje szczęście wieczne zależy od tego jak zrealizuję swe powołanie, na ile będę wierna i gorliwa w codziennym dawaniu odpowiedzi mojemu Panu, Królowi Wszechświata.

Dziwny, nie z tego świata, Królu, Jezu Chryste - zamiast złotej korony masz wieniec z ciernia, nie trzymasz berła w ręce tylko trzcinę, za tron służy Ci krzyż, nikt Cię nie broni, ani nikt Ci nie usługuje. Szyderstwa, przekleństwa, obelgi, bicie pięściami, plucie w twarz – to jest zapłata za wszystko dobro, które uczyniłeś. Po tym wszystkim umierasz na krzyżu jak największy zbrodniarz…

Na nic by się zdała moja wierność i gorliwość, gdybyś nie zmartwychwstał, gdybyś nie pokonał śmierci, grzechu, szatana. Takiego zwycięskiego Króla, który króluje służąc, oczekuję, licząc na Jego miłosierdzie.

„Radośnie wykrzykuj na cześć Pana, cała ziemio,

cieszcie się i weselcie, i grajcie!

Śpiewajcie Panu przy wtórze cytry,

przy wtórze cytry i przy dźwiękach harfy,

przy graniu trąb i głosie rogu –

radujcie się przed obliczem Pana, Króla!

[…] przed obliczem Pana, bo nadchodzi,

<bo nadchodzi> sądzić ziemię.

On będzie sądził świat sprawiedliwie

i według słuszności – narody”( Ps 98, 4-9)

Amen.