Medytacja 20-oz-2013

 

20. tydzień okresu zwykłego Mt 22,1-14

Przyjdź, uczta gotowa

 

„Obraz Chrystusa jako Oblubieńca Kościoła został przygotowany przez proroków i zapowiedziany przez Jana Chrzciciela. Sam Pan wskazał na siebie jako na Oblubieńca. Apostoł przedstawia Kościół i każdego wiernego, członka jego Ciała, jako Oblubienicę "poślubioną" Chrystusowi Panu, by była z Nim jednym Duchem. Kościół jest niepokalaną Oblubienicą niepokalanego Baranka, którą Chrystus umiłował, dla której wydał się, "aby ją uświęcić" (Ef 5, 26), z którą związał się wiecznym przymierzem i nie przestaje troszczyć się o nią jak o własne Ciało” (KKK 796).

„Dopuszczenie kogoś do wspólnego stołu oznacza przyjęcie go do wspólnoty rodzinnej. Największym zaszczytem jest zasiadać codziennie do wspólnego stołu z samym królem (2Sm 9,7). (…) Zasiadanie do wspólnego stołu posiada szczególną, jednoczącą razem ucztujących moc. (…) Uroczysty bankiet jest symbolem radości, żywotności i w końcu samego życia. W przypowieści Jezusa o uczcie królewskiej ludzie są zapraszani do wspólnoty życia z Bogiem. (…) W znaczeniu duchowym Jezus mówi o spożywaniu Jego ciała i piciu Jego krwi” (M. Lurker, Słownik obrazów i symboli biblijnych).

Wielokrotnie w dzisiejszym fragmencie Ewangelii pojawia się słowo „uczta”. To szczególne wyróżnienie być zaproszonym na ucztę i to weselną królewskiego syna, zasiąść z nim przy jednym stole, kosztować przygotowanych potraw.

A jednak nie wszyscy skorzystali z udziału w tym wspaniałym bankiecie. Dlaczego? Mieli ważniejsze sprawy. Nasuwa się wniosek: król nie był dla nich najważniejszy i dlatego ucztę „mieli w nosie”. W tej sytuacji król wysyła swe sługi na rozstajne drogi, aby przyprowadzili wszystkich napotkanych: złych i dobrych.

Można byłoby potraktować dzisiejszą przypowieść Jezusa jako bajeczkę o nieszczęśliwym, zawiedzionym, zlekceważonym królu i jego synu, zmarnowanym jedzeniu, o próżnym trudzie tych, którzy zwoływali na ucztę, gdyby nie miała ona charakteru alegorycznego: królem jest Bóg, synem królewskim Mesjasz, sługami są prorocy i apostołowie, a uczta weselna to obraz uczty w niebie; ci, którzy odrzucili zaproszenie króla, obrazują naród wybrany, a wezwani z rozstajnych dróg to poganie.

Przypowieść ta ukazuje wielką miłość i cierpliwość Boga, niewdzięczność narodu wybranego, zapowiada odrzucenie Żydów, a powołanie pogan. Tyle komentarza, który wydaje się istotny, ale jeszcze ważniejszą rzeczą jest przenieść tę historię, opowiedzianą przez Jezusa, na swe obecne życie. Nie uciekajmy w eschatologię, bo przedsmak nieba mamy już tu na ziemi. Spójrzmy z takiej perspektywy na tę perłę – skarb najcenniejszy – jaką jest Eucharystia.

Każda Eucharystia jest dziękczynieniem za przejście, które w niej się dokonuje, uobecnia, przejście Jezusa ze śmierci do życia. Jest więc ofiarą bezkrwawą – bo Jezus oddaje swe życie za mnie, ale również jest ucztą – gdyż Zmartwychwstały Pan karmi mnie sobą: swoim słowem, ciałem i krwią. Jak pisze św. Ireneusz: ”Ludzkie ciało karmi się ciałem i krwią Chrystusa”.

Taka uczta sakramentalna, na którą Pan – Oblubieniec Kościoła zaprasza każdego dnia swą „poślubioną” Oblubienicę - Kościół, nie służy zaspokojeniu głodu fizycznego, ale umacnia duszę, jest wyrazem troski Jezusa o nią. Gdy więc spożywam hostię uczestniczę w Jego ofierze, ale i w Jego zmartwychwstaniu. Tym samym wchodzę we wspólnotę z Nim, aby mieć udział w Bożym życiu. Każde ludzkie słowo jest bezradne wobec tak wielkiej tajemnicy.

„Słuchajcie wy, którzy zostaliście dopuszczeni do świętych tajemnic i przyszliście na gody, a duszę odziewacie nieprzystojnymi czynami. Posłuchajcie, skąd zostaliście wezwani: z rozdroży (22, 9). W jakim stanie? Jako ludzie kulawi i ślepi na duszy, a to jest kalectwo o wiele cięższe niż kalectwo ciała. Uszanujcie dobroć Tego, który was wzywa. Niech nikt nie będzie odziany w brudne ubranie, lecz niech każdy z was starannie pracuje nad szatą swej duszy.

Słuchajcie, kobiety! Słuchajcie, mężczyźni! Nie trzeba nam ubrań przeplatanych złotem, które zewnętrznie zdobiłyby nasze ciało, lecz takich, które zdobią je od wewnątrz. Dopóki nosimy tamte, trudno jest odziać się w te. Nie można zarazem upiększać duszy i ciała. Nie można zarazem służyć mamonie i być należycie posłusznym Chrystusowi” (św. Jan Chryzostom +407).

Amen.