Medytacja 30

 

22 marca 2012 roku   J 5,31-47  

czwartek IV tygodnia Wielkiego Postu  -  Dać  świadectwo

 

Każdemu z nas wcześniej czy później Pan pozwala doświadczyć zupełnej bezradności; nie wiem, co wybrać, co odpowiedzieć, co napisać… Dobrze taki  „dar” otrzymać w Wielkim Poście, bo z jednej strony niszczy we mnie pychę i uczy pokory, a z drugiej daje szansę na objawienie się mocy Boga.

Bardzo trudno jest mi wejść w to dzisiejsze rozważanie… Już trzeci dzień jest proklamowany na Eucharystii piąty rozdział Ewangelii wg św. Jana i czym dłużej nad nim się pochylam, tym bardziej czuję swą bezsilność, bo nie widzę żadnego owocu tego rozmyślania, a mam dać świadectwo…

Dlatego też słowami bł. s.Mariam – „Małej Arabki” proszę:   

          O Duchu Święty, źródło pokoju i światłości, przyjdź mnie oświecić.

          Jestem głodna – przyjdź mnie nakarmić.

          Jestem spragniona – przyjdź mnie orzeźwić.

          Jestem ślepa – pozwól, abym przejrzała.

          Jestem słaba – przyjdź mnie umocnić.

          Jestem biedna – przyjdź mnie ubogacić.

          Jestem nieoświecona – przyjdź i daj mi poznać Jezusa.

Wracając do słowa z Ewangelii - Jezus uzdrawia człowieka chorego od trzydziestu ośmiu lat. Czyni to w szabat i przy tej okazji Boga nazywa swoim Ojcem. To są powody, dla których Żydzi chcą Go zabić. Taki, w skrócie, jest kontekst dzisiejszej perykopy.

Wielokrotnie słyszę, w tej mowie Jezusa do Żydów, słowo „świadectwo”.  Jezus „broniąc się” przypomina im świadectwo Jana Chrzciciela o sobie; wskazuje też na Pisma, które oni badają, a które przyszedł wypełnić.

Koronnym argumentem Jezusa są jednak dzieła: „dzieła, które Ojciec dał Mi do wypełnienia; dzieła, które czynię, świadczą o Mnie, że Ojciec Mnie posłał. Ojciec, który Mnie posłał, On dał o Mnie świadectwo”.

Tyle Jezus do Żydów… Ale co to ma wspólnego z moim życiem?

No właśnie, najważniejsze są postawy i czyny, bo to one dają świadectwo, a niekoniecznie to co ja czy inni mówią, jest całą prawdą o mnie. I dlatego  trzeba mi prosić o dar rozeznawania, aby były to te czyny, które „Ojciec dał mi do wypełnienia”, „które z góry przygotował” dla mnie.

W dzisiejszym Słowie znajduję również Twoją, Panie, skargę: „Przyszedłem w imieniu Ojca mego, a nie przyjęliście Mnie. Gdyby jednak przybył ktoś inny we własnym imieniu, to byście go przyjęli”. Obecność człowieka, a nie Boga… jest ważniejsza; brak gościnności dla Boga w moim sercu. Kiedy?

Będąc obecny w Najświętszym Sakramencie czekasz, Panie, zawsze i na każdego; Twa nieustanna obecność jest znakiem miłowania; milcząc mówisz; słuchasz i patrzysz w serca przychodzących na modlitwę i pragniesz je odmieniać; stoisz jakby nieruchomo, a sobą wypełniasz wszystko.  

Taka jest moja odpowiedź na pytanie: „co Jezus robi w Najświętszym Sakramencie?”, które postawił kiedyś studentom podczas audiencji papież Pius XI. Uczestnikiem tego spotkania był Carlo Carretto, późniejszy Mały Brat Jezusa. Myślę, że jest to pytanie o Twoje „działanie”, które czasem trudno mi zauważyć.  

„Bóg zamknięty w kawałku chleba, pogrążony w milczeniu – a życie świata jest tak hałaśliwe, tak gwałtowne, tak bujne. Można by powiedzieć, że świat i Najświętszy Sakrament idą w przeciwnym kierunku. Oddalają się od siebie prawie na nieskończoną odległość. Potrzeba wiele wytrwałości, żeby nie dać się ponieść prądowi świata, potrzeba wiary i silnej woli, żeby iść pod ten prąd do Najświętszego Sakramentu, żeby zatrzymać się, zamilknąć, wielbić”  C.Carretto,  Listy z pustyni

Amen.