Medytacja 54
6 września 2012 roku Łk 5,1-11
Moje świadectwo
Mija rok od momentu, kiedy na portalu adoremus.pl pojawił się dział „Medytacje czwartkowe”; pięćdziesiąt trzy czwartki w roku i tyleż medytacji. Ta rocznica skłania mnie do osobistych refleksji i podsumowań.
Medytacje poprzedziłam przedstawieniem się; napisałam wtedy: „autorką poniższych medytacji jest Antonina…”. Bardzo szybko przekonałam się jednak, że główny ich Autor to Bóg Trójjedyny: Ojciec, który wszystko stwarzał, Jezus Chrystus, który objawiał mi siebie i Duch Święty, dawca światła, wierności, radości; ja tylko Jego narzędziem.
Pragnę, aby to podsumowanie zaświadczyło o działaniu Pana w moim życiu, również poprzez „medytacje czwartkowe” i oddało Mu chwałę.
Kiedy rok temu, zaproponowano mi pisanie „czegoś” dla portalu, który służy osobom adorującym Jezusa w Najświętszym Sakramencie, poszłam do źródła tzn. do Jezusa Obecnego, aby u Niego poszukać, czym ma być to „coś”; tak urodził się pomysł „medytacji czwartkowych”.
Dzisiejsza Ewangelia jest tą samą, od której zaczynałam „dzielić się sobą” każdego czwartku; tym jak rozumiem Boże słowo, jak ono mówi do mnie i o mnie. To była zupełnie nowa posługa, zważywszy na fakt, że mając trudności z „przelewaniem na papier” tego, co w środku… nie brałam pod uwagę takiego zajęcia.
Słowa – zaproszenie Jezusa: „wypłyń na głębię”, napawały mnie wtedy strachem. Jednak mimo to, włożyłam „swe stopy w wody śmierci”, jak Izraelici swe w Morze Czerwone, doświadczając zwycięstwa Pana nad śmiercią; nad moimi wątpliwościami, obawami, niemocą.
Przekonałam się, że drzemią we mnie możliwości, których nie znałam i nie znam do końca, a które „uruchamiają się”, gdy mówię „amen” na Jego propozycje przekazywane przez Słowo, ludzi, wydarzenia.
Największą trudnością okazywało się łączenie czwartkowej Ewangelii, jej treści z adoracją, a to był ważny moment, bo medytacja miała przygotowywać grunt pod adorację. Tutaj chyba najbardziej doświadczałam „podpowiedzi” Ducha Świętego.
Na Chrzcie św. otrzymałam patrona – św. Antoniego z Padwy – doktora ewangelicznego, mistrza w głoszeniu Bożego słowa; mam nadzieję, że i On towarzyszył mi z nieba w reflektowaniu nad czwartkowymi Ewangeliami.
Do współautorów „medytacji czwartkowych” zaliczam również moją siostrę; to ona robiła korekty, tego co pisałam, dopytywała się - czy już medytacja gotowa i była pierwszą osobą, która poznawała, co jest we mnie. Nigdy dotąd nie dopuszczałam jej do mojego wnętrza. Tym razem Pan do tego mnie uzdolnił i drogę „medytacji czwartkowych” uczynił drogą leczenia naszych relacji.
W trakcie rozważania kolejnych Ewangelii Pan oczyszczał moje ludzkie, przyziemne intencje, aby dobrze wypaść, aby mnie pochwalono czy pragnienie oglądania owoców tej posługi.
Dziękuję wszystkim za dar modlitwy i umacnianie w tym, aby nie tylko medytować Słowo, ale i dzielić się owocami. Dziś, dzięki Wam słowa Jezusa „wypłyń na głębię” brzmią zupełnie inaczej niż przed rokiem, a „nowa głębia” nie przeraża, co więcej, pojawia się pragnienie jej poszukiwania.
Oczywiście nie traktuję tych słów jako pożegnania z rozważaniem Ewangelii, według której próbuję żyć na co dzień, co więcej, zachęcam wszystkich do kontynuowania „przygody” z Panem Obecnym, również w Słowie.
Jeżeli chciałbyś podzielić się swoim doświadczeniem modlitwy Bożym słowem, tym, czy i na ile staje się ono pomocne w Twoim życiu, również w przeżywaniu adoracji Najświętszego Sakramentu lub jaki udział miały „medytacje czwartkowe” w Twoim osobistym trwaniu przed Panem, to zapraszam do przysyłania świadectw na adres: ruch@adoremus.pl.
Szczęść Boże wszystkim. Amen.