Medytacja 56

 

24 tydzień zwykły   Łk 7,36-50

Błogosławiona wina

 

W orędziu paschalnym słyszę słowa: „szczęśliwa wina, skoro ją zgładził tak wielki Odkupiciel”. Czy grzech, wina może być błogosławieństwem? Tak, jeśli przyprowadza do Jezusa; dzisiejsze Boże słowo jest na to dowodem.

Do domu Szymona faryzeusza, gdzie przebywał Jezus, przyszła kobieta, którą Łukasz ewangelista nazywa grzesznicą. Nie wypowiedziała ani słowa; za to wykonała wiele gestów, świadczących o miłości do Jezusa; w przeciwieństwie do oburzonego skandalicznym jej zachowaniem  gospodarza, zaniedbującego swe obowiązki wobec Gościa.

W centrum tej Ewangelii są więc trzy osoby; obok Jezusa i kobiety grzesznej, Szymon – dobry faryzeusz. Nazywam go dobrym, ponieważ zaprosił Jezusa do swego domu na posiłek, a z rozmowy nie wynika, by miał złe zamiary wobec Niego. Co więcej, wydaje się, że jego relacja z Jezusem była serdeczna.

Mimo to, jakże różni się jego spojrzenie na grzesznicę od Jezusowego. Widzi on w kobiecie,  osobę, przekraczającą Prawo żydowskie, a tym samym, czyniącą nieczystym Jezusa, którego dotyka. Szymon patrzy i ocenia, według tego, co widoczne na zewnątrz, nie mając zbyt czystych oczu.

Tak pisze ojciec I.Gargano, kameduła o podobnych Szymonowi: „Ten, kto zatrzymuje się jedynie na Prawie, niemal przyprawia o dreszcze z racji swego chłodu. Doskonały jak cudnie błyszczący kryształ. Nie ma nawet odrobiny kurzu na sobie. Cały jak lustro, lecz niestety jak lustro cały zimny”.

Jezus zaś patrzy w serce i dostrzega w nim skruchę, pokorną miłość, wiarę; nie boi się „ubrudzić” jej grzechami, bo On, Syn Boży stał się Człowiekiem nie tylko ze względu na  te grzechy, lecz  by wziąć na siebie całe zło, cały brud świata.

Dwa różne spojrzenia na grzech, na grzesznika są dziś dla mnie rachunkiem sumienia, gdy patrzę na siebie i na tych, którzy są obok mnie. Wszyscy przecież jesteśmy grzeszni. Jak patrzę? Bardziej miłując Prawo, czy bardziej miłując osobę?

„Biegnij do źró­deł wody, pożądaj źródeł wody. W Bogu bo­wiem jest źródło życia, które nie wyschnie. W Bożej jasności jest światło, którego nic nie zdo­ła zaciemnić. Pożądaj tej jasności, tego źródła, tego światła, którego nie znają jeszcze wasze oczy. Aby je ujrzeć przygotowuje się oko wewnętrzne, aby z niego zaczerpnąć płonie we­wnętrzne pragnienie. Biegnij do źródła, pożą­daj źródła. Nie zwalniaj biegu, biegnij ochoczo, pożądaj źródła... Pragnij biec do źródła: Bóg bo­wiem może was orzeźwić i wypełnić pragnienia tego, który doń zdąża...” Augustyn z Hippony, Objaśnienia do Ps 42,2n

Amen.