Medytacja 6
Czwartek, 6.10.2011 roku
Łk 11,5-13 – Jak się modlić?
Wiem z własnego doświadczenia, że można przeczytać wiele książek, szukając metod modlitwy, a równocześnie nie modlić się. Modlitwę najlepiej rozpocząć od tej najprostszej, której nas nauczył Jezus - „Ojcze nasz”, bo modlitwa nie jest moim dziełem, ale Ducha Świętego, który modląc się we mnie daje natchnienia do tego jak mam się modlić, co i kto może mi pomóc w tym, by moja modlitwa podobała się Bogu. Na pewno wskaże Pismo św. jako najwspanialszy podręcznik do modlitwy.
Dziś pouczasz mnie Panie, jaka ma być moja modlitwa: natarczywa, nieustępliwa, wytrwała, nieustanna. Ale też, o co mam prosić, aby mieć pewność wysłuchania. Mam prosić o Ducha Świętego, a nie o zdrowie, stałego spowiednika czy szczęśliwą podróż. Duch Święty wie, co jest dla mnie dobre, nie ja.” Bo myśli moje nie są myślami waszymi ani wasze drogi moimi drogami” (por. Iz 55,8) – mówisz przez proroka Izajasza.
Mogę uczyć się modlitwy od Ciebie. Ewangelie opisują Twoją modlitwę krótko, np. „On jednak usuwał się na pustkowie i tam się modlił” (Łk 5,16), „[…] wyszedł na górę, aby się modlić, i całą noc trwał na modlitwie do Boga” (Łk 6,12), „Gdy się modlił, wygląd Jego twarzy się odmienił […]” (Łk 9,29).
Zwracałeś się do Ojca w ważnych momentach swego życia: przed wyborem Apostołów, na wiadomość o śmierci Jana Chrzciciela, wstawienniczo w Wieczerniku, w Ogrójcu przed męką: „[…] padł na kolana i modlił się tymi słowami: <Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich. Wszakże nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie!>[…] Pogrążony w udręce, jeszcze usilniej się modlił, a Jego pot był jak gęste krople krwi, sączące się na ziemię” (Łk 22,41-44). Na krzyżu skarżyłeś się Ojcu, ale też prosiłeś Go o przebaczenie dla oprawców. Ostatnie Twoje słowa też były skierowane do Ojca: „[…] Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mego” (Łk 23,46a).
Czy można wyobrazić sobie lepsze miejsce na modlitwę – spotkanie z Jezusem, niż to, gdzie jest obecny w Najświętszym Sakramencie? Tutaj w ciszy i samotności mogę trwać wobec Niego, przynosić Mu swoje troski i radości, ale i tych, którym obiecałam modlitwę, wszystkich, którzy jej potrzebują. Taka modlitwa wstawiennicza poszerza moje serce, gdyż nie wszystkich znam, nie wszystkich mam okazję spotkać.
Dzisiaj jest pierwszy czwartek miesiąca października, dzień szczególnej modlitwy za i o nowych prezbiterów. Często uczę się tej nieustannej modlitwy za nich /konkretnych, którym ją obiecałam do końca życia/ właśnie przed Najświętszym Sakramentem. „Przynoszę” ich tutaj i powierzam Panu, bo nie wiem, czego w danej chwili potrzebują.
Trudno jest mi być natrętną na modlitwie, tak jak nie umiem w taki sposób prosić o coś drugą osobę. Wydaje mi się, że raz wystarczy… Może zbyt liczę na swoje siły, wierzę w swoje pomysły, możliwości. Z pomocą przychodzi mi przykład św. Moniki, która prosiła długie lata o nawrócenie syna Augustyna. Odeszła w pokoju do Pana, otrzymawszy o wiele więcej niż pragnęła.
Jezusie, synu Dawida, ulituj się nade mną grzesznikiem i daj mi Świętego Ducha Twego. Amen.