Medytacja 34-oz-2012
34 tydzień okresu zwykłego Łk 21,20-28
Przychodzenie Pana
Jego ponowne przyjście zapowiada mijający czas, zmieniające się pory roku i pory dnia, zwiększająca się ilość zmarszczek i ilość siwych włosów na głowie, choroby, starość. Są to znaki, z którymi się oswajam.
I tu właśnie kryje się niebezpieczeństwo, bo mogą one skupiać moją uwagę coraz bardziej na sobie; przestać mówić mi o tym, co najważniejsze. A mianowicie, że Ten, którego poznaję teraz przez wiarę, jest tym samym, o którym mówi dzisiejsze Boże słowo: „ujrzą Syna Człowieczego, nadchodzącego w obłoku z wielką mocą i chwałą” (Łk 21,27).
„A gdy to się dziać pocznie, patrzcie, a podnieście głowy wasze, bo się przybliża odkupienie wasze”. To tak jakby Przedwieczna Prawda pocieszała swych wybrańców: gdy na ziemi potęgują się klęski, gdy poruszenie mocy niebieskich zapowiada grozę sądu, podnieście głowy, to jest rozweselcie swoje serca; gdy kończy się świat, którego nie jesteście przyjaciółmi, bliskie jest odkupienie wasze, o które staraliście się.
W Piśmie Świętym głowa często utożsamiona jest z sercem; jak bowiem głowa rządzi członkami, tak serce kieruje myślami. Podnosić więc głowy znaczy wznosić nasze serca ku niebiańskiej ojczyźnie. Ci więc, którzy Boga kochają, winni się cieszyć i weselić z końca świata. Gdy przemija to, czego nie kochali, wnet znajdą to, co miłują.
Nie godzi się, aby wierzący, który pragnie widzieć Boga, smucił się, iż świat jest chłostany, wiedzieć bowiem winien, że wraz ze światem skończą się prześladowania. Napisane jest bowiem: „Ktokolwiek więc chciałby być przyjacielem tego świata, staje się nieprzyjacielem Boga” (Jk 4,4). Kto zatem nie cieszy się, że koniec świata się zbliża, okazuje, że jest jego przyjacielem, a przez to dowodzi, że jest wrogiem Boga. Dalekie to winno być od serc wiernych, dalekie od tych, którzy wierzą, że istnieje inne życie, i kochają je, okazując to czynami.
Smucą się bowiem z powodu końca świata ci, w sercach których zakorzenione jest jego umiłowanie, którzy nie szukają przyszłego życia, a nawet nie przeczuwają, że ono istnieje. My zaś, wiedząc o radościach niebieskich wiecznej ojczyzny, winniśmy jak najprędzej spieszyć do niej.
Winniśmy szybko tam podążać i dojść do niej krótszą drogą. Ileż nieszczęść trapi świat! Jakie rozmaite udręki, przeciwności nas gnębią! Czymże jest śmiertelne życie, jeśli nie drogą? Rozważcie, moi bracia, jak to się dzieje, że pomimo iż trudy drogi nużą, nie chce się tej drogi kończyć?
św. Grzegorz Wielki (+604)
To już ostatnie dni roku liturgicznego 2011/2012; dziękuję Ci, Panie, że „tajemnice” mojego życia łączyłeś ze swoimi, poprzez liturgię Kościoła, uobecniającą zbawcze wydarzenia.
Przyjdź, Panie Jezu, mój Królu.
Amen.