Medytacja 14-oz-2013

 

14. tydzień okresu zwykłego Mt 19,27-29

Bóg, hojny dawca

 

„Więzy rodzinne, chociaż są ważne, nie mają charakteru absolutnego. Podobnie jak dziecko wzrasta coraz bardziej ku dojrzałości oraz samodzielności ludzkiej i duchowej, tak rozwija się i umacnia jego szczególne powołanie, które pochodzi od Boga. Rodzice powinni uszanować to powołanie i ułatwić dzieciom odpowiedź na nie. Trzeba uzmysłowić sobie, że pierwszym powołaniem chrześcijanina jest pójście za Jezusem: "Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien" (Mt 10, 37)” (KKK 2232).

„Chrystus jest centrum całego życia chrześcijańskiego. Więź z Nim zajmuje pierwsze miejsce przed wszystkimi innymi więzami rodzinnymi lub społecznymi. Od początku istnienia Kościoła byli mężczyźni i kobiety, którzy zrezygnowali z wielkiego dobra małżeństwa, by iść za Barankiem, dokądkolwiek się uda, by troszczyć się o sprawy Pana i starać się Jemu podobać, by wyjść naprzeciw przychodzącemu Oblubieńcowi. Sam Chrystus powołał niektórych, by szli za Nim, przyjmując taki sposób życia, którego On pozostaje wzorem” (KKK 1618).

 „Bóg... chce, by każdy poszczególny człowiek stosował się nie do wszystkich rad, lecz tylko do tych, które są dlań odpowiednie i których wymaga miłość, w zależności od osób, czasu, okoliczności i sił. Miłość bowiem jako królowa wszystkich cnót, wszystkich przykazań, wszystkich rad, słowem - wszystkich praw i wszystkich uczynków chrześcijańskich, nadaje im wszystkim właściwe im znaczenie, porządek, czas i wartość” (św. Franciszek Salezy +1622) .

W jednym z komentarzy przeczytałam słowa: „sens dzisiejszej Ewangelii wyraża myśl, że trzeba się pozbyć wszystkiego, co się ma, by móc przyjąć wszystko, co chce dać Bóg”.

To słowo „wszystko” pojawia się w pytaniu skierowanym przez Piotra do Jezusa: „Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą, cóż więc otrzymamy?”. Dość nie na miejscu wydaje się druga część pytania, jeżeli nie popatrzy się na kontekst, w jakim padły te słowa.

Wcześniej bowiem Jezus odpowiada na pytanie młodego człowieka, jak otrzymać życie wieczne, tymi słowami: „Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj, co posiadasz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną!” (Mt 19, 21). Kiedy ten, po usłyszeniu tych słów, odchodzi zasmucony, Jezus poucza uczniów o niebezpieczeństwie przywiązania do dóbr i przeszkodzie jaką stanowi ono w drodze do nieba.

Przeciwną postawę prezentuje uboga wdowa, o której Jezus mówi: „Ta uboga wdowa wrzuciła najwięcej ze wszystkich, którzy kładli do skarbony. Wszyscy bowiem wrzucali z tego, co im zbywało; ona zaś ze swego niedostatku wrzuciła wszystko, co miała, całe swe utrzymanie” (Mk 12,43-44).

Znowu słyszę słowo „wszystko”; ono dla każdego może oznaczać inny ”skarb”, nie tylko dobra materialne czy bliskie relacje. Są nim również moje plany, oczekiwania, wyobrażenia, własna wola, z której tak trudno nieraz zrezygnować, ale i przywiązania do grzechów, i słabości. Wdowa, oddając swój „skarb” powierzyła Bogu całe swe dalsze życie, stała się gotowa „przyjąć wszystko, co chce dać jej Bóg”.

Prawdziwe są słowa, które wypowiada Piotr: „Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą”; zostawili ze względu na Jezusa: sieci, łódź, swoją pracę dającą im utrzymanie, rodzinę, cały swój „skarb”, kierowani miłością, a nie ofiarą. I dlatego ma prawo Piotr zapytać Mistrza: „cóż więc otrzymamy?”

Mistrz jest hojnym dawcą, chce obdarowywać tych, którzy powierzają Mu swe życie, ubogim czyli mającym wszystko u Boga. Piotr otrzymał „klucze królestwa”, inni Apostołowie i ci, którzy poszli w ich ślady królują wraz z Panem. Stokroć więcej „bogactw” otrzymuje każdy, już teraz, gdy zostawiając wszystkie swoje „skarby” idzie za Jezusem.

Czwartkową perykopę ewangeliczną należy odczytać w kontekście dzisiejszego święta. Oto daje nam Kościół przykład tego, który zostawiwszy wszystko poszedł za Jezusem, a dziś króluje wraz z Nim, świętego Benedykta (+547) „ojca Europy”. „To głównie on i jego synowie, z krzyżem, księgą i pługiem, przynieśli postęp chrześcijański ludom, rozciągającym się od Morza Śródziemnego po Skandynawię, od Irlandii po niziny Polski” – pisał w Liście apostolskim „Pacis nuntius" Paweł VI,papież  (+1978).

”Dwie są przyczyny, dla których pragniemy poważnej i cichej obecności św. Benedykta między nami. Jedną sprawą jest wiara, którą On wraz ze swym zakonem głosił. Drugą sprawą jest jedność, dla której Wielki Mnich, samotny i społeczny zarazem, wychował nam braci swoich - On, przez którego Europa stała się chrześcijańska. Wiara i jedność! To najlepsze rzeczy, których możemy pragnąć i wzywać dla całego świata. Nie ma problemu bardziej współczesnego i pilnego. Wiara i jedność - oto czego najbardziej potrzeba, oto co najbardziej korzystne dla pokoju” (z przemówienia papieża Pawła VI na Monte Cassino z okazji poświęcenia odbudowanej Bazyliki).

„Przede wszystkim, gdy coś dobrego zamierzasz uczynić, módl się najpierw gorąco, aby Bóg sam to do końca doprowadził. Skoro raczył nas już zaliczyć do grona swoich synów, oby nie musiał kiedyś się smucić naszymi złymi postępkami. Posługując się dobrem, jakie w nas złożył, powinniśmy zatem zawsze być Mu posłuszni, bo w przeciwnym razie mógłby nas nie tylko wydziedziczyć, jak rozgniewany Ojciec swoich synów, lecz także jak groźny Pan, obrażony naszą nikczemnością, wydać na wieczną karę sługi niegodne, gdyż nie chcieliśmy iść za Nim do chwały” (z reguły św. Benedykta, opata +547).

„Módl się i pracuj” to główne motto, które płynie z benedyktyńskiej reguły. Przemawiając w Monte Cassino, papież Jan Paweł II (+2005) dodał do słów motta drugą część: „a nie bądź smutny”.

„Boże, Ty ustanowiłeś świętego Benedykta, opata, znakomitym mistrzem dla tych, którzy poświęcają życie Twojej służbie, spraw, abyśmy ponad wszystko stawiali miłość ku Tobie  i z radosnym sercem biegli drogą Twoich przykazań”.

Amen.