Przeżywanie adoracji

 

Przeżywanie adoracji przez św. Siostrę Faustynę

 

PRZED BOŻYM MAJESTATEM

„Kiedy przyszłam na adorację, odczułam w duszy, że weszłam do świątnicy Boga żywego, którego majestat wielki i niepojęty. I dał mi Pan poznać, czym są nawet najczystsze duchy wobec Niego. Chociaż na zewnątrz nic nie widziałam, obec­ność Boża przenikła mnie na wskroś. W tej chwili dziwnie mój umysł został oświecony. Przesunęła się przed oczyma mojej duszy wizja, jak u Pana Jezusa w Ogrójcu. Najpierw cierpienia fizyczne i wszystkie okoliczności, które je powiększają; cierpienia duchowe w całej rozciągłości i te, o których nikt wiedzieć nie będzie. W tę wiz­ję wchodzi wszystko: posądzenia niewinne, odebranie dobrej sła­wy. Napisałam to w streszczeniu, ale to poznanie było tak jasne, że to, co później przeżywałam, nic się nie różniło od chwili, kiedy po­znałam. Imię moje ma być “ofiara". Kiedy skończyła się wizja, zim­ny pot spłynął mi po czole” (Dz.135).

„Wtem – kiedy się zgodziłam wolą i sercem na tę ofiarę – obec­ność Boga przenikła mnie na wskroś. Dusza moja została pogrążo­na w Bogu i zalana tak wielkim szczęściem, że ani w części tego napisać nie mogę. Czułam, że majestat Jego otacza mnie. Dziwnie zostałam zlana z Bogiem. Widziałam wielkie upodobanie Boże w sobie i nawzajem utonął duch mój w Nim. Świadoma tego zjedno­czenia się z Bogiem, czuję, że jestem szczególnie miłowana, i naw­zajem – kocham całą siłą swej duszy. Tajemnica wielka zaszła na tej adoracji, tajemnica między mną a Panem; i zdawało mi się, że skonam z miłości w Jego spojrzeniu. Choć mówiłam wiele z Panem, jednak bez słowa. I powiedział Pan: Jesteś rozkoszą dla serca moje­go, od dziś każdy uczynek, najdrobniejszy, ma w oczach moich upodobanie, cokolwiek czynić będziesz. W tym momencie czułam się przekonsekrowana. Powłoka ciała jest ta sama, ale dusza inna, w niej mieszka Bóg z całym swoim upodobaniem. Nie uczucie, ale świadoma rzeczywistość, której nic mi przyćmić nie może. Wielka tajemnica zadzierzgnęła się między mną a Bogiem. Odwaga i moc pozostała w duszy mojej. Kiedy wyszłam z adoracji, ze spokojem spojrzałam w oczy temu wszystkiemu, czego się przedtem tak bar­dzo lękałam” (Dz. 137)

„W jednym dniu, kiedy byłam na adoracji, a duch mój jakby w konaniu za Nim i łez powstrzymać nie mogłam, wtem ujrzałam jed­nego ducha, który był piękności wielkiej, który mi rzekł te słowa: Nie płacz – mówi Pan. – Po chwili zapytałam: Ktoś ty jest. – A on mi odpowiedział: Jestem jednym z siedmiu duchów, którzy stoją dniem i nocą przed tronem Bożym i wielbią Go bez przestanku. – Jednak duch ten nie ukoił mojej tęsknoty, ale pobudził mnie do jesz­cze większej tęsknoty za Bogiem. Duch ten jest bardzo piękny, a piękność jego jest ze ścisłego złączenia z Bogiem. Ten duch nie opuszcza mnie ani na chwilę, wszędzie mi towarzyszy” (Dz. 471).

„Kiedy podczas adoracji odmawiałam Święty Boże kilkakrotnie, wtem ogarnęła mnie żywsza obecność Boża i zostałam w duchu por­wana przed majestat Boży. I ujrzałam, jak oddają chwałę Bogu aniołowie i święci Pańscy. Tak wielka jest ta chwała Boża, że nie chcę się kusić opisywać, bo nie podołam, a przez to – aby dusze nie myślały, że to już wszystko, com napisała. Święty Pawle, ro­zumiem cię teraz, żeś nie chciał opisywać nieba, aleś tylko po­wiedział, że – ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani w serce człowieka nie wstąpiło, co Bóg nagotował tym, co Go miłu­ją. – Tak jest, a wszystko, jak od Boga wyszło, tak też i do Nie­go wraca, i oddaje Mu doskonałą chwałę. A teraz, gdy spojrzałam na moje uwielbienie Boga – o, jak ono nędzne! A jaką jest kroplą w porównaniu do tej doskonałej niebieskiej chwały. O, jak dobry jesteś. Boże, że przyjmujesz i moje uwielbienie, i zwracasz łaskawie ku mnie swoje oblicze i dajesz poznać, że miła ci jest modlitwa nasza” (Dz. 1604).

CAŁE GODZINY SĄ, W KTÓRYCH ADORUJĘ CIEBIE

„Kiedy zostałam na adoracji od godziny 9-10, także jesz­cze zostały cztery siostry. Kiedy się zbliżyłam do ołtarza i zaczęłam rozważać mękę Pana Jezusa, w tej chwili ból straszny zalał mi duszę z powodu niewdzięczności tak wielkiej liczby dusz, które w świecie żyją, ale szczególnie bolała mnie niewdzięczność dusz szczególnie przez Boga wybranych – nie ma wyobrażenia ani porównania. Na widok tej niewdzięczności najczarniejszej czułam, jakoby mi się rozdarło serce moje, opadły mi zupełnie siły fizyczne i upadłam na twarz, nie tając głośnego płaczu. Ile razy wspomniałam na wielkie miłosierdzie Boże i na niewdzięczność dusz, tyle razy ból przebijał serce moje i zrozumiałam, jak to bardzo rani najsłodsze Serce Jezu­sa. Z gorącym sercem odnowiłam akt swój ofiarowania się za grzesz­ników” (Dz. 384).

„Dwa ostatnie dni przed Wielkim Postem miałyśmy, wspólnie z wychowankami, godzinę adoracji wynagradzającej. W obu go­dzinach widziałam Pana Jezusa w takiej postaci, jak jest po ubiczowaniu; ból mi ścisnął duszę tak wielki, że zdaje mi się, że te wszyst­kie męki odczuwam we własnym ciele i we własnej duszy” (Dz. 614).

„Kończy się rok. Dziś wzięłam sobie rekolekcje miesięczne. Zagłębił się duch mój w dobrodziejstwach, którymi mnie Bóg obsypywał w ciągu całego roku. Zadrżała dusza moja na widok tego ogromu łask Pańskich. Wyrwał się z duszy mojej hymn dziękczynny ku Bogu. Całą godzinę pogrążyłam się w adoracji i dziękczynieniu, rozważając poszczególne dobrodziejstwa Boże, a także i swoje drobne niedociągnięcia. Wszystko, co ten rok w sobie zamykał, poszło w przepaść wieczności. Nic nie ginie, cieszę się, że nic nie ginie” (Dz. 855).

„Dziś połączyłam się z adoracją, która jest w naszym domu, lecz dusza moja była pełna udręki i jakiś dziwny lęk przeszy­wał mi serce, ale dlatego podwoiłam swe modlitwy. Nagle ujrzałam Boże spojrzenie w głąb swego serca” (Dz. 1025).

„Odprawiłam godzinę adoracji dziękczynnej za udzielone mi łaski i chorobę całą; choroba jest także wielką łaską. Cztery miesiące chorowałam, ale nie przypominam sobie, abym jedną mi­nutę z tego straciła, wszystko dla Boga i dusz, wszędzie pragnę Mu być wierna. W tej adoracji poznałam całą opiekę i dobroć, jaką mnie Jezus otaczał i bronił od wszelkiego złego. Szczególnie dziękuję Ci, Jezu, za to, żeś mnie odwiedzał w mojej samotni, i dziękuję Ci, żeś dał natchnienie moim przełożonym, że mnie wysłali na tę kurację. Udziel im, Jezu, wszechmocy swego błogosławieństwa i wynagrodź wszystkie straty za mnie” (Dz. 1062).

„Dziś w adoracji dał mi Pan poznać, jak bardzo pragnie, aby się dusza odznaczała miłością czynu, i w duchu ujrzałam, jak wiele dusz woła [do] nas: Dajcie nam Boga, i zawrzała we 'mnie krew apostolska. Nie poskąpię jej, ale oddam ją do ostatniej kropli za dusze nieśmiertelne, choć może fizycznie tego Bóg nie za­żąda, ale w duchu jest to mi możliwe, a nie mniej zasługujące” (Dz. 1249).

„Wielki Piątek – Jezus porywa serce moje w sam żar miłości. Było to w czasie wieczornej adoracji. Nagle ogarnęła mnie obecność Boża. Zapomniałam o wszystkim. Jezus daje mi poznać, jak wiele cierpiał dla mnie. Trwało to bardzo krótko. Tęsknota straszna. Pragnienie kochania Boga” (Dz 26).

„Godzina święta. Czwartek. W tej godzinie modlitwy Jezus pozwolił mi wejść do Wieczernika i byłam obecna, co się tam dzia­ło. Jednak najgłębiej przejęłam się chwilą, w której Jezus przed konsekracją wzniósł oczy w niebo i wszedł w tajemniczą roz­mowę z Ojcem swoim. Ten moment w wieczności dopiero poznamy należycie. Oczy Jego były jako dwa płomienie, twarz rozpromienio­na, biała jak śnieg, cała postać majestatyczna, Jego dusza stęsknio­na; w chwili konsekracji odpoczęła miłość nasycona – ofiara w ca­łej pełni dokonana. Teraz tylko zewnętrzna ceremonia śmierci się wypełni, zewnętrzne zniszczenie – istota jest w Wieczerniku. Przez całe życie nie miałam tak głębokiego poznania tej tajemnicy, jako w tej godzinie adoracji. O, jak gorąco pragnę, aby świat cały poz­nał tę niezgłębioną tajemnicę” (Dz. 684).

W CZASIE ADORACJI USŁYSZAŁAM GŁOS JEZUSA

„Kiedy poszłam na adorację, uczułam bliskość Boga. Po chwili ujrzałam Jezusa i Maryję. Widzenie to napełniło duszę moją radością i zapytałam się Pana: Jaka jest wola Twoja, Jezu, w tej sprawie, w której mi się spowiednik każe spytać? – Jezus mi odpo­wiedział: Jest wolą moją, aby tu był, i niech się sam nie zwalnia. – I zapytałam się Jezusa, czy może być ten napis: “Chrystus, Król Mi­łosierdzia". – Jezus mi odpowiedział: Jestem Królem Miłosierdzia, a nie mówił – “Chrystus". W pierwszą niedzielę po Wielkanocy, pragnę, żeby był publicznie ten obraz wystawiony. Niedziela ta jest świętem Miłosierdzia. Przez Słowo Wcielone daje. poznać przepaść miłosierdzia mojego” (Dz. 88)

„Kiedy była adoracja u sióstr rodziniarek, wieczorem poszłam z jedną z naszych sióstr na tę adorację. Zaraz kiedy weszłam do kap­liczki, obecność Boża ogarnęła moją duszę. Modliłam się tak, jak w pewnych momentach, bez słowa mówienia. Nagle ujrzałam Pana, który mi powiedział: Wiedz o tym, że jeżeli zaniedbasz sprawę, ma­lowania tego obrazu i całego dzieła miłosierdzia, odpowiesz za wiel­ką liczbę dusz w dzień sądu. Po tych słowach Pana jakaś bojaźń wstąpiła w duszę moją i lęk. Nie mogłam się uspokoić sama w so­bie. Brzmiały mi te słowa: Tak, to mam nie tylko za siebie odpo­wiadać w dzień sądów Bożych, ale i za inne dusze. Te słowa głębo­ko wryły mi się w serce moje. Kiedy wróciłam do domu, weszłam do małego Jezusa, upadłam na twarz przed Najświętszym Sakra­mentem i powiedziałam Panu: Wszystko uczynię, co będzie w mej mocy, ale Cię proszę, Ty zawsze bądź ze mną i daj mi moc do speł­nienia woli Twojej świętej, bo Ty wszystko możesz, a ja nic sama z siebie” (Dz. 154).

„W jednej adoracji przyrzekł mi Jezus, że: Duszom, które ucie­kać się będą do mojego miłosierdzia, i duszom, które wysławiać i głosić będą innym o moim wielkim miłosierdziu, w godzinę śmierci postąpię z nimi według nieskończonego miłosierdzia mojego. Boleje serce moje – mówił Jezus – nad tym. że nawet dusze wybrane nie rozumieją, jak wielkim jest moje miłosierdzie; obcowa­nie ich jest w pewien sposób niedowierzaniem. O, jak to bardzo rani serce moje. Wspomnijcie na mękę moją i jeżeli nie wierzycie słowom moim, wierzcie przynajmniej ranom moim” (Dz. 379).

„W pewnej chwili uczułam w duszy przynaglenie, abym się zabrała do czynu i wypełniła wszystko, czego Bóg żąda ode mnie. Weszłam na chwilę do kaplicy, usłyszałam taki głos w duszy: Czemuż się lękasz? Czy myślisz, że zabraknie mi wszechmocy, abym cię wspierał? – I [w] tej chwili uczułam w duszy dziwną siłę i niczym mi się wydawały wszystkie przeciwnści, jakie by mi się [w] wypeł­nieniu tej woli Bożej przytrafić mogły” (Dz. 527).

„Uczę się być dobrą od Jezusa, od Tego, który jest dobrocią samą, abym mogła być nazwaną córką Ojca niebies­kiego. Dziś, kiedy mię spotkała wielka przykrość przed południem, w tym cierpieniu starałam się połączyć wolę swoją z wolą Bożą i mil­czeniem wielbiłam Boga. Po południu poszłam na pięć minut ado­racji, wtem nagle ujrzałam krzyżyk, który mam na piersiach, żywy; Jezus mi powiedział: Córko moja, cierpienie będzie ci znakiem, że ja jestem z tobą. Po tych słowach wstąpiło wielkie wzruszenie [do] mojej duszy” (Dz. 669).

„Kiedy weszłam do kaplicy na pięć minut adoracji, zapytałam Pana Jezusa, jak mam odprawiać te rekolekcje. Wtem usłyszałam taki głos w duszy: Pragnę, abyś się cała przemieniła w miłość i pło­nęła żarem, jako czysta ofiara miłości...” (Dz. 726).

„Adoracja. Pierwsza niedziela. W czasie adoracji zostałam tak przynaglona do czynu, że rozpłakałam się i rzekłam do Pana: Jezu, Ty mnie nie przynaglaj, ale daj natchnienie tym, o których Ty wiesz, że opóźniają dzieło to. I usłyszałam te słowa: Córko moja, bądź spokojna, już niedługo” (Dz. 865).

„Wtem nagle ujrzałam Pana, który przytulił mnie do Serca swe­go i rzekł mi: Córko moja, nie płacz, bo łez twoich znieść nie mogę; dam im wszystko, o co prosisz, ale przestań płakać. I napełniła mnie wielka radość, a duch mój, jak zwykle, zatonął w Nim jako w jedynym skarbie swoim. W tym dniu rozmawiałam więcej z Jezusem, ośmielona Jego dobrocią” (Dz. 928)

„Kiedy poszłam na adorację, usłyszałam te słowa: Córko moja umiłowana, zapisz te słowa, że: odpoczęło serce moje dziś w klasz­torze tym. Mów światu o moim miłosierdziu, o mojej miłości. Palą mnie płomienie miłosierdzia, pragnę je wylewać na dusze ludzkie. O, jaki mi ból sprawiają, kiedy ich przyjąć nie chcą. Córko moja, czyń, co jest w twej mocy w sprawie rozszerzenia czci miłosierdzia mojego, ja dopełnię, czego ci nie dostawa. Powiedz zbolałej ludzkości, niech się przytuli do miłosiernego serca mojego, a ja ich napełnię pokojem. Powiedz, córko moja, że jestem miłością i miłosierdziem sa­mym. Kiedy dusza zbliża się do mnie z ufnością, napełniam ją takim ogromem łaski, że sama w sobie tej łaski pomieścić nie może, ale promieniuje na inne dusze” (Dz. 1074).

„ W adoracji dał mi Pan poznać głębiej, co się tyczy dzieła tego” (Dz. 1143).

„W czasie adoracji usłyszałam głos w duszy: Miłe mi są usiłowa­nia twoje, córko moja, rozkoszy dla serca mojego, widzą każde po­ruszenie serca twego, którym mnie wielbisz” (Dz. 1176).

„Kiedy się pogrążyłam w modlitwie, zostałam w duchu przenie­siona do kaplicy i ujrzałam Pana Jezusa wystawionego w monstran­cji; na miejscu monstrancji widziałam chwalebne oblicze Pana i po­wiedział mi Pan: Co ty widzisz [w] rzeczywistości, dusze te widzą przez wiarę. O, jak bardzo mi jest miła ich wielka wiara. Widzisz, [że] choć na pozór nie ma we mnie śladu życia, to jednak w rzeczy­wistości ono jest w całej pełni i to w każdej Hostii zawarte; jednak abym mógł działać w duszy, dusza musi mieć wiarę. O, jak miła mi jest żywa wiara” (Dz. 1420).

„Na adoracji w czasie czterdziestogodzinnego nabożeństwa powiedział mi Pan: Córko moja, napisz, że uchybienia dusz mimo­wolne nie powstrzymują miłości mojej wzglądem nich ani nie przesz­kadzają mi jednoczyć się z nimi, ale uchybienia chociażby najdrob­niejsze, a dobrowolne – te tamują łaski moje, i takich dusz nie mogę obsypywać swymi darami” (Dz. 1641).

„W czasie adoracji rzekł do mnie Jezus: Córko moja, wiedz, że miłość twa żywa i współczucie, jakie masz dla mnie, były mi pocie­chą w Ogrójcu” (Dz. 1664).

„Wielka Sobota. W czasie adoracji powiedział mi Pan: Bądź spo­kojna, córko moja, to dzieło miłosierdzia moim jest, nic nie ma w nim twego; podoba mi się, że wiernie spełniasz to, com ci polecił, ani jednego słowa nie dodałaś, ani ujęłaś. I dał mi wewnętrzne światło, i poznałam, że ani jednego słowa nie ma mojego; mimo trudnoś­ci i przeciwności zawsze, zawsze poznaną Jego wolę pełniłam (Dz. 1667).

ZROZUMIAŁAM, JAK BARDZO POWINNIŚMY SIĘ MODLIĆ ZA INNYCH

„W pewnej chwili, kiedy się odprawiła adoracja za naszą Oj­czyznę, ból mi ścisnął duszę i zaczęłam się modlić w następujący sposób: Jezu najmiłosierniejszy, proszę Cię przez przyczynę świę­tych Twoich, a szczególnie przez przyczynę Matki Twojej najmil­szej, która Cię wychowała z dziecięctwa, błagam Cię, błogosław Ojczyźnie mojej. Jezu, nie patrz na grzechy nasze, ale spójrz na łzy dzieci małych, na głód i zimno, jakie cierpią. Jezu, dla tych nie­winiątek, udziel mi łaski, o którą Cię proszę dla Ojczyzny mojej. W tej chwili ujrzałam Pana Jezusa, który miał oczy zaszłe łzami i rzekł do mnie: Widzisz, córko moja, jak bardzo mi ich żal, wiedz o tym, że one utrzymują świat”(Dz. 286)

„Kolacja była przed szóstą godziną; pomimo radości i zewnętrzne­go hałasu, jaki jest przy dzieleniu się opłatkiem, przy wzajemnym składaniu sobie życzeń, ani na chwilę nie utraciłam obecności Bo­żej. Po kolacji pospieszyłyśmy się z robotą i o godzinie dziewiątej mogłam przyjść do kaplicy na adorację. Otrzymałam pozwolenie nie pójść spać, ale czekać na Pasterkę. Ucieszyłam się niezmiernie; od godziny dziewiątej do godziny dwunastej miałam czas wolny. Od godziny dziewiątej do godziny dziesiątej odprawiłam adorację w intencji rodziców i całej rodziny; od godziny dziesiątej do jedenas­tej odprawiłam adorację w intencji swego kierownika duszy; naj­przód dziękuję Bogu, że mi raczył dać tę wielką pomoc na ziemi wi­dzialną, jako mi przyobiecał, a z drugiej strony, prosiłam Boga o światło, żeby mógł poznać moją duszę i prowadził mnie według upodobań Bożych. Ód godziny jedenastej do dwunastej modliłam się za Kościół św. i duchowieństwo, za grzeszników, za misje, za domy nasze; odpusty ofiarowałam za dusze w czyśćcu” (Dz. 346).

„Wigilia Nowego Roku. Otrzymałam pozwo­lenie, żeby nie pójść spać, ale modlić się w kaplicy. Jedna z sióstr prosiła mnie, żebym za nią ofiarowała jedną godzinę adoracji – odpowiedziałam, że dobrze, i całą godzinę modliłam się za nią. W czasie modlitwy Bóg mi dał poznać, jak bardzo miła Mu jest ta du­szyczka. Drugą godzinę adoracji ofiarowałam za nawrócenie grzeszni­ków, a szczególnie wynagradzałam Bogu za zniewagi w chwili obec­nej; jak bardzo jest Bóg obrażany. Trzecią godzinę ofiarowałam w intencji swego ojca duchowne­go, modliłam się gorąco o światło dla niego w szczególnej sprawie. W końcu uderza godzina dwunasta, godzina ostatnia roku – za­kończyłam ją w imię Trójcy Świętej i także zaczęłam pierwszą go­dzinę Nowego Roku w imię Trójcy Świętej. Prosiłam każdą z Osób o błogosławieństwo i z wielką ufnością spojrzałam w Rok Nowy, który będzie na pewno nie skąpy w cierpienie” (Dz. 355).

„Przez te dwa dni przyjmowałam Komunię św. wynagra­dzającą i rzekłam do Pana: Jezu, dziś wszystko ofiaruję za grzeszni­ków, niech ciosy Twej sprawiedliwości uderzają we mnie, a morze miłosierdzia niech ogarnie biednych grzeszników. – I wysłuchał Pan prośby mojej; wiele dusz wróciło do Pana, ale ja konałam pod brzemieniem sprawiedliwości Bożej; czułam, że jestem przedmio­tem gniewu Boga najwyższego. Wieczorem cierpienie moje doszło do tak wielkiego opuszczenia wewnętrznego, że jęki wyrywały mi się z piersi mimo woli. Zamknęłam się na klucz w swojej separatce i zaczęłam adorację, czyli godzinę świętą. Wewnętrzne opuszczenie i odczuta sprawiedliwość Boża – to była moja modlitwa; a jęk i ból, który mi się wyrywał z duszy, to zajęło miejsce słodkiej rozmowy z Panem” (Dz. 927).

ADORACJA NOCNA W CZWARTKI

„Adoracja nocna w czwartki. Odprawiłam adora­cję od godziny jedenastej do godziny dwunastej. Tę adorację od­prawiłam za nawrócenie zatwardziałych grzeszników, a szczególnie za tych, którzy stracili nadzieję w miłosierdzie Boże. Rozważałam, jak wiele Bóg wycierpiał i jak wielką nam okazał miłość, a my nie wierzymy, że Bóg nas tak miłuje. O Jezu, kto to zrozumie? Co za boleść dla naszego Zbawcy i czym nas przekona o swej miłości, je­żeli śmierć sama nas przekonać nie może? Zaprosiłam niebo całe, aby razem ze mną wynagradzało Panu za tę niewdzięczność niektó­rych dusz” (Dz. 319).

„Czwartek. Adoracja nocna. Kiedy przyszłam na adorację, zaraz mnie ogarnęło wewnętrzne skupienie i ujrzałam Pana Jezusa przywiązanego do słupa, z szat obnażonego, i zaraz nastąpiło biczowanie. Ujrzałam czterech męż­czyzn, którzy na zmianę dyscyplinami siekli Pana. Serce mi ustawa­ło patrząc na te boleści; wtem rzekł mi Pan te słowa: Cierpię jeszcze większą boleść od tej, którą widzisz, I dał mi Jezus poznać, za jakie grzechy poddał się biczowaniu, są to grzechy nieczyste. O, jak strasz­nie Jezus cierpiał moralnie, kiedy się poddał biczowaniu! – Wtem rzekł mi Jezus: Patrz i zobacz rodzaj ludzki w obecnym stanie. I w jednej chwili ujrzałam rzeczy straszne: odstąpili kaci od Pana Jezusa, a przystąpili do biczowania inni ludzie, którzy chwycili za bicze i siekli bez miłosierdzia Pana. Byli nimi kapłani, zakonnicy i zakonnice, i najwyżsi dostojnicy Kościoła, co mnie bardzo zdziwi­ło, byli ludzie świeccy różnego wieku i stanu – wszyscy wywierali swą złość na niewinnym Jezusie. Widząc to, serce moje popadło w rodzaj konania; i kiedy Go biczowali kaci, milczał Jezus i patrzył się w dal, ale kiedy Go biczowały te dusze, o których wspomniałam wyżej, to Jezus zamknął oczy i cicho, ale strasznie bolesny wyrwał się jęk z Jego Serca. I dał mi Pan poznać szczegółowo, poznać Jezu­sa, ciężkość złości tych niewdzięcznych dusz: Widzisz, oto jest męka większa nad śmierć moją. Wtenczas zamilkły i usta moje i zaczęłam odczuwać na sobie konanie, i czułam, że nikt mnie nie pocie­szy ani wyrwie z tego stanu, tylko Ten, który mnie w niego wprowa­dził. Wtem rzekł do mnie Pan: Widzę szczery ból serca twego, który przyniósł niezmierną ulgą sercu mojemu, patrz i pociesz się” (Dz. 445).

„Adoracja nocna. Czułam się bardzo cierpiąca i zdawało mi się, że nie będę mogła pójść na adorację, jednak zebrałam całą siłę woli i chociaż upadłam w celi, nie zważałam na to, co mi dolega, mając przed oczyma mękę Jezusa. Kiedy przyszłam do kaplicy, odczułam wewnętrzne zrozu­mienie, jak wielką Bóg nam gotuje nagrodę nie tylko za czyny do­bre, ale i za szczere pragnienie spełnienia ich. Co to za wielka łaska Boża! O, jak słodko jest trudzić się dla Boga i dusz. Nie chcę spoczyn­ku w boju, ale walczyć będę do ostatniego tchu życia o chwałę Kró­la i Pana swego. Nie złożę miecza, aż mnie wezwie przed tron swój; nie lękam się ciosów, bo tarczą moją jest Bóg. Lękać się powinien nas wróg, a nie my wroga. Szatan tylko pysznych i tchórzliwych zwycięża, bo pokorni mają moc. Nie zmiesza ani [nie] zatrwoży nic duszy pokornej. Skierowałam lot swój w sam żar słońca i nic mi go obniżyć nie zdoła. Miłość więzić się nie da, jest swobodna jak kró­lowa, miłość dosięga Boga” (Dz. 450).

„W ten czwartek, kiedy odprawiałyśmy adorację nocną, z początku nie mogłam się modlić, jakaś oschłość opano­wywała mnie; nie mogłam rozważać bolesnej męki Jezusa, ale po­łożyłam się krzyżem i ofiarowałam bolesną mękę Pana Jezusa Ojcu niebieskiemu na zadośćuczynienie za grzechy świata całego. Kiedy się podniosłam z ziemi od tej modlitwy i poszłam do swego klęcznika, nagle ujrzałam Jezusa przy swoim klęczniku. Pan Jezus wyglą­dał tak, jako jest w biczowaniu, w rękach trzymał szatę białą i przy­odział nią mnie, i sznurek, którym mnie przepasał, i okrył mnie płaszczem czerwonym takim, jak był okryty w męce, i welon tego samego koloru, i rzekł do mnie: Takie będziesz mieć ubranie ty i to­warzyszki twoje; życie moje będzie dla was regułą, od narodzenia, aż do skonania na krzyżu. Wpatruj się we mnie i według tego żyj; pragnę, abyś głębiej wniknęła w ducha mojego i żem jest cichy i pokornego serca” (Dz. 526).

„Czwartek. W czasie adoracji wieczornej ujrzałam Pana Jezusa ubiczowanego i umęczonego, który mi powiedział: Córko moja, pragnę, ażebyś w najdrobniejszych rzeczach była zależna od spowied­nika. Największe ofiary twoje nie podobają mi się, jeżeli je speł­niasz bez pozwolenia spowiednika, i znowuż przeciwnie – naj­drobniejsza ofiarka w oczach moich ma wielkie znaczenie, jeżeli jest z pozwoleniem spowiednika. Największe dzieła w oczach moich są bez znaczenia, jeżeli są samowolne, a często niezgodne z wolą moją i zasługują raczej na karę, a nie na nagrodę; i znowuż najdrobniej­szy czyn twój z pozwoleniem spowiednika jest miły oczom moim i jest mi niezmiernie drogi; utwierdź się w tym na zawsze, czuwaj nie­ustannie, bo piekło całe wysila się przeciw tobie z powodu dzieła tego, albowiem wiele dusz odwróci się od wrót piekła i będą uwiel­biać miłosierdzie moje; ale nie lękaj się niczego, bo jam jest z tobą; wiedz, że sama z siebie nic nie możesz” (Dz. 639).

„Dziś adoracja nocna. Nie mogłam brać udziału w niej z po­wodu słabego zdrowia, jednak nim zasnęłam, łączyłam się z siostra­mi adorującymi. W godzinie od czwartej do piątej nagle zostałam zbudzona, usłyszałam głos, abym wzięła udział [w modlitwie] z tymi osobami, które teraz adorują. Poznałam, że jest [wśród] ado­rujących dusza, która się za mnie modli” (Dz. 1419).

„Dziś noc całą spędziłam z Jezusem w ciemnicy. Jest noc adoracji. Siostry modlą się w kaplicy. Ja łączę się z nimi duchem, bo brak zdrowia mi nie pozwala pójść do kaplicy, lecz noc całą nie mogłam zasnąć, więc spędziłam ją z Jezusem w ciemnicy. Jezus dał mi poznać cierpienia, których tam doznawał. Świat dowie się o nich w dzień sądu” (Dz. 1515).