Różaniec i adoracja


Zbliżając się do bardziej szczegółowego omówienia ruchu "Adoremus", trzeba jeszcze wspomnieć o podobieństwach i różnicach między odmawianiem różańca a przychodzeniem na adorację. Obie te modlitwy odgrywały szczególną rolę w życiu Jana Pawła II. Są to bowiem modlitwy, które Kościół szczególnie poleca. Żadnym innym modlitwom nie poświęca tyle uwagi w swoich nauczaniu co tym dwom.

Mają one niezwykłą głębię teologiczną i równocześnie wielką prostotę formy. Jedna jest zwrócona do Maryi, druga do Jezusa. W różańcu prosimy Maryję, aby uczyła nas wiary w swego Syna, pomagała w rozważaniu tajemnic Jego życia, a także w odkrywania i wypełniania woli Ojca. W adoracji zwracamy się do Jezusa, aby kontemplować Jego Oblicze, prawdziwego Boga i prawdziwego Człowieka oraz powierzać Mu wszystkie sprawy tego świata. Obydwie modlitwy cechuje niezwykła głębia teologiczna, a równocześnie prostota i otwartość na różne sposoby ich przeżywania. Każda z tych modlitw może być krótka lub bardzo długa, może być przeżywana indywidualnie i wspólnie, łączy w sobie uwielbienie, kontemplację, prośbę, dziękczynienie i wszystkie inne akty ludzkiego serca.

Są to modlitwy pozwalające się zanurzyć w całej tajemnicy zbawienia, prowadzące człowieka, podobnie jak rok liturgiczny, przez wszystko, co Bóg uczynił przez swego Syna, Jezusa Chrystusa, mocą Ducha Świętego. Inne formy modlitwy, jak np. Drogi krzyżowe, litanie, czy nowenny skupiają naszą uwagę na określonym temacie lub intencji. Dlatego różaniec i adoracja są w pewien sposób wyróżnione pośród innych modlitw. Im też papieże poświęcają najwięcej uwagi w swoich dokumentach i głoszonym słowie. Kryje się w nich wielkie dziedzictwo duchowe, „rezerwuar modlitwy”, który ofiarował nam Bóg przez poprzednie pokolenia wierzących, a szczególnie przez świętych. Mamy go rozwijać i ubogacać tymi darami, które Pan wlał w nasze serca.

Nie jest więc przypadkiem, że obydwie te modlitwy, były tak umiłowane przez Ojca Świętego Jana Pawła II. Być może częściej przypomniana jest prawda o jego umiłowaniu różańca, ale trzeba ten obraz uzupełnić o jego niezwykłe przeżywanie adoracji. Niewątpliwie jedno przeżycie ubogacało drugie i obydwie drogi prowadziły go do coraz głębszego zjednoczenia z Chrystusem. Dlatego w ruchu modlitewnym, który rodzi się w z inspiracji Jana Pawła II, ta wzajemna zależność różańca i adoracji musi pozostać. Potwierdza to zresztą życie. Ci, którzy często odmawiają różaniec, przychodzą również chętnie na adorację, a ci, którzy nie żałują czasu na adorację, nie zapominają również o modlitwie różańcowej.

Refleksja nad modlitwą różańcową i adoracyjną pozwala również na wnioski natury organizacyjnej. Chodzi o tworzenie się wspólnot, związanych z jedną lub drugą formą modlitwy. O ile w ciągu wieków rozwinęło się wiele wspólnot, które w swoim charyzmacie wyróżniają adorację Najświętszego Sakramentu, a w pewnym sensie powstały dla tej adoracji, o tyle wokół modlitwy różańcowej powstała jedna wspólnota, gromadząca ogromną rzeszę wiernych, nazwana Żywym Różańcem. Według informacji podanych podczas spotkania diecezjalnych duszpasterzy tych wspólnot, 17 grudnia 2010 roku, w Polsce należy do nich ponad milion wiernych. Planowane jest więc powołanie Krajowej Rady Żywego Różańca.

Historia tego łączenia się wiernych wokół różańca sięga drugiej połowy XIX w. Młoda Francuzka z Lyonu, Sługa Boża Paulina Maria Jaricot (1799-1862), mając 23 lata, stworzyła strukturę, która dała początek późniejszemu Papieskiemu Dziełu Rozkrzewiania Wiary. Jego struktura umożliwiła jej w 1862 r. powołanie stowarzyszenia Żywego Różańca, które jeszcze za jej życia rozwinęło się w wielu krajach na całym świecie. Centralę Żywego Różańca Paulina założyła w Lyonie na wzgórzu Lorette. O rozmachu stowarzyszenia świadczy fakt, że tylko w 1832 r. wysłano stamtąd 140 tys. książek i broszur, 80 tys. obrazków, 40 tys. medalików, 18 tys. szkaplerzy i krzyżyków; średnio wychodziło więc ok. 1 tys. przesyłek dziennie.
Rosła wielka rodzina różańcowa. Od 8 grudnia 1826 r. – najbardziej prawdopodobna data powstania Żywego Różańca – do 1834 r. liczy już ponad 1 mln członków. 27 stycznia 1832 r. papież Grzegorz XVI listem apostolskim Benedicentes zatwierdził stowarzyszenie Żywego Różańca i nadał mu liczne odpusty. W zamyśle założycielki Żywy Różaniec był wielkim zapleczem modlitewnym dla misji – i tych wielkich, poza Europą, i w najbliższym środowisku. Członkowie zobowiązani byli do rozprowadzania dobrych książek i prasy, przeznaczając na ten cel stałą, regularną ofiarę.

Choć nie wszyscy, odmawiający różaniec, należą do żywych róż, to jednak trudno nie docenić znaczenia tych małych wspólnot modlitewnych. Spełniają one bardzo ważną rolę w życiu Kościoła.

W tym kontekście nasuwa się pytanie, czy podobna prawidłowość nie jest potrzebna w odniesieniu do adoracji Najświętszego Sakramentu. Wprawdzie są już wspólnoty, które w centrum  swego wspólnotowego życia stawiają adorację, jednak nie są one powszechnie obecne w naszych parafiach. Jednoczą raczej mniejsze grupy osób i stawiają sobie duże wymagania. Największa rzesza ludzi przychodzi na adorację z potrzeby serca, nie włączając się w żadną określoną wspólnotę.

Wydaje się jednak, że małe grupy adoracyjne są nie mniej potrzebne w parafii, niż grupy różańcowe. Dziesiątek różańca można odmawiać wszędzie i w każdej porze. Nie potrzeba do tego otwierania kościoła ani angażowania innych osób. Jednak w przypadku adoracji już tak nie jest. Tutaj potrzebne jest otwarcie kościoła, dokonanie wystawienia Najświętszego Sakramentu, a także troska o to, aby w każdej chwili było przynajmniej parę osób w kościele. Jeśli adoracja ma się w parafiach bardziej rozwinąć i „wiosna eucharystyczna” ma rozkwitnąć tam całym pięknem i mocą życia, to konieczne jest powstawanie małych wspólnot adoracyjnych, których członkowie zobowiążą się, że będą trwać na adoracji w określonych godzinach w ciągu dnia, wieczorem i w nocy. Z nimi będą adorować również ci, którzy nie należą do takich wspólnot. Ruch modlitewny „Adoremus” służy pomocą w rozwoju tego dzieła.