Sakrament namaszczenia chorych
Sakrament chorych wielu ludzi pojmuje jako sakrament przeznaczony dla umierających, jako „ostatnie namaszczenie”. Pamiętam, że udzielano go zwykle dopiero w bezpośrednim niebezpieczeństwie śmierci, stąd wielu widziało w nim zapadający na chorego wyrok śmierci. Czy takie rozumienie sakramentu nie jest sprzeczne z praktyką czasów Nowego Testamentu?
Takie rozumienie jest zubożeniem treści sakramentu chorych w porównaniu z tym, co mówi List Jakubowy: Choruje ktoś wśród was? Niech sprowadzi kapłanów Kościoła, by się modlili nad nim i namaścili go olejem w imię Pana (Jk 5,14). Sobór Watykański II na nowo ukazał pierwotny i szeroki sens sakramentu namaszczenia chorych, które nie powinno być pojmowane jako sakrament umierających. Tę funkcję ma pełnić Wiatyk – Komunia święta udzielana uroczyście „na drogę” ku wieczności.
Namaszczenie chorych jest natomiast sakramentem „czasu próby”, jakim jest każda choroba poważna, niosąca cierpienie i pytanie „dlaczego”. A więc także choroba chroniczna, nawet nie obłożna, nie wymagająca zmiany planów życiowych, powodująca ograniczenie naszych możliwości i przybliżająca perspektywę śmierci (przykładem mogą być choroby serca).
Namaszczenie chorych nie należy więc do „zaopatrzenia” bezpośredniego przed zgonem, ale łączy się z odwiedzaniem chorych w duchu Ewangelii, z posługą duszpasterską dla nich. Warto pamiętać, że sakrament namaszczenia można przyjmować wiele razy w życiu, a nawet kilkakrotnie w tej samej chorobie – gdy ponownie staje się ona problemem na skutek nowych komplikacji. Prosząc o udzielenie namaszczenia chorych, prosi się o wsparcie tą szczególną modlitwą Kościoła i znakiem łaski.
Tekst pochodzi z M. Skwarnicki, „Księga pociechy – modlitwy dla chorych” wyd. WAM Kraków 2011