Z encykliki "Mediator Dei", Pius XII
Ukończenie świętego obrzędu - według specjalnych przepisów liturgicznych - nie zwalnia od dziękczynienia tych, którzy spożyli niebiański posiłek; owszem, jest bardzo właściwe, aby po przyjęciu Eucharystycznego daru i zakończeniu publicznych obrzędów skupili się i w zażyłym złączeniu z Boskim Mistrzem najczulej i zbawiennie z Nim rozmawiali, tak jak na to okoliczności zezwalają. […]
Sama istota Sakramentu wymaga tego, aby Jego przyjmowanie wydawało dla chrześcijan obfite owoce świętości. Wprawdzie rozwiązuje się publiczne zgromadzenie wspólnoty, lecz trzeba, aby jednostki, złączone w jedno z Chrystusem nie przerywały w swych duszach pieśni chwały, „dziękując zawsze za wszystkich, Bogu Ojcu w imię Pana naszego Jezusa Chrystusa”. Wzywa nas do tego również liturgia Ofiary Eucharystycznej, każąc nam modlić się tymi słowami: „Daj, prosimy, abyśmy trwali zawsze w dziękczynieniu … i nigdy nie przestali Cię chwalić”. […]
Dlatego liturgia wymaga, aby każdy, kto pożywał ze świętego ołtarza, złożył Bogu należne dzięki. Miło bowiem Boskiemu Zbawicielowi usłyszeć nasze modlitwy, z nami szczerze porozmawiać i ofiarować nam schronienie w Swym gorejącym Sercu. Owszem, tego rodzaju osobiste akty poszczególnych jednostek są konieczne, abyśmy wszyscy obficiej korzystali z nadprzyrodzonych skarbów, w które opływa Eucharystia, i abyśmy w miarę możności przelewali je na wszystkich innych, iżby Chrystus Pan we wszystkich duszach osiągnął pełnię swej mocy.
Czemuż więc, Czcigodni Bracia, nie mielibyśmy pochwalić tych, którzy, […] w serdecznej zażyłości obcują z Boskim Odkupicielem, nie tylko aby z Nim najczulej rozmawiać, lecz również aby Mu złożyć dzięki, oddać chwałę należną a przede wszystkim, by o pomoc prosić ku oddaleniu z duszy swojej wszystkiego, co umniejsza skuteczności Sakramentu, oraz ku uczynieniu ze swej strony wszystkiego, co mogłoby sprzyjać najbardziej bezpośredniemu działaniu Jezusa Chrystusa? […]
Przeto my wszyscy, najściślej z Chrystusem związani, usiłujemy jak gdyby zanurzyć się w Jego najświętszej duszy i koło Niego w tym celu się skupiamy, abyśmy mieli udział w tych aktach, którymi Sam uwielbia Trójcę Przenajświętszą we wdzięcznym i najmilszym posłuszeństwie; którymi Ojcu Przedwiecznemu oddaje najwyższe dzięki i chwałę. […]
Pokarm Eucharystyczny zawiera, jak wszyscy wiedzą, „prawdziwie, rzeczywiście i istotnie Ciało i Krew wraz z duszą i bóstwem Pana naszego Jezusa Chrystusa”, nic więc dziwnego, że Kościół od początku adorował Ciało Chrystusowe pod postacią chleba, jak to widać z samych obrzędów świętej Ofiary, które nakazuje sługom ołtarza czcić Najświętszy Sakrament przez klękanie lub głębokie skłony głowy.
Uczą święte Sobory, że jest tradycją Kościoła, od początku Jego istnienia, czcić „w jednej adoracji Boga, Słowo Wcielone wraz z Jego ciałem... a święty Augustyn twierdzi: „Nikt nie spożywa tego Ciała bez uprzedniej adoracji”, przydając, że nie tylko nie grzeszymy adorując, lecz grzeszymy, nie adorując”.
Z tych zasad nauki powstał i krok za krokiem rozszerzył się eucharystyczny kult adoracji, wyodrębniony od odprawiania Boskiej Tajemnicy. Przechowywanie świętych Postaci dla chorych i dla wszystkich, którym zagraża niebezpieczeństwo śmierci, wytworzyło chwalebny zwyczaj adorowania tego niebiańskiego posiłku, przechowywanego w świątyniach. Ten kult adoracji opiera się na mocnej i pewnej podstawie. Eucharystia jest bowiem i Ofiarą i Sakramentem; ten zaś tym się różni od innych Sakramentów, że nie tylko rodzi łaskę, lecz zawiera w sposób trwały samego Dawcę łaski. Gdy więc Kościół rozkazuje nam adorować Chrystusa ukrytego pod eucharystycznymi zasłonami i prosić Go o dary nadprzyrodzone i doczesne, których ustawicznie potrzebujemy, objawia żywą wiarę, z jaką wyznaje, że Boski Oblubieniec jest obecny pod tymi zasłonami, oświadcza mu swą ochotną służbę i korzysta z serdecznej z Nim zażyłości.
Oto słowa świętego Jana Złotoustego: „Gdy je (Ciało Chrystusa) widzisz wystawione, powiedz sobie: dzięki temu Ciału nie jestem już więcej gliną i popiołem, nie jestem już niewolnikiem, lecz wolnym; toteż mam nadzieję na niebo i ufam, że osiągnę dobra tam będące, żywot nieśmiertelny, dziedzictwo Aniołów, obcowanie z Chrystusem. Śmierć nie zagarnęła tego ciała przebitego gwoździami, biczami chłostanego ... oto jest owo Ciało, które krew wylało, włócznią przebite, z którego trysnęły dla świata dwa źródła zbawienne, jedno krwi, a drugie wody... To Ciało dał nam, abyśmy je mieli i spożywali, dla ogromnej miłości swojej”. […]
Starajcie się więc z najwyższą pilnością, jaką zwykliście okazywać, Bracia Czcigodni, aby świątynie, które wzniosła w ciągu wieków wiara i pobożność chrześcijańskich ludów po to, by w nich śpiewać nieustanny hymn chwały Bogu Wszechmogącemu, a Odkupicielowi naszemu, ukrywającemu się pod postaciami eucharystycznymi, dać godną siedzibę, stały otworem jeszcze częstszym odwiedzinom wiernych. Niech zwołani do stóp Zbawcy naszego usłyszą najsłodsze Jego wezwanie: „Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy pracujecie i obciążeni jesteście, a ja was ochłodzę”. Niech te świątynie będą domami Bożymi, w których by ci, którzy tam wejdą prosić o dobrodziejstwa radowali się, że wszystko uzyskali i w których by dostępowali niebiańskiej pociechy.
Tylko tą drogą cała rodzina ludzka znajdzie wreszcie pokój po ułożeniu stosunków oraz zgodną myślą i sercem śpiewać będzie ową pieśń nadziei i miłości: „Pasterzu dobry, prawdziwy Chlebie - Jezu nad nami zmiłuj się - Ty nas prowadź i strzeż - Ty dobra ukazać chciej nam - żyjącym na ziemskim padole.”